Dyktatura buraka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ile zapłacimy za lobbing Gabriela Janowskiego? Krajowy przemysł cukrowniczy połowę dochodów zawdzięcza drenowaniu kieszeni podatników. Na początku marca tona cukru białego na giełdzie londyńskiej kosztowała 925 zł; na polskich giełdach towarowych - 1980 zł! Wskutek działania cukrowego lobby Polacy już dziś płacą więc za cukier dwa razy drożej niż obywatele Europy Zachodniej. A będziemy na niego wydawać jeszcze więcej: rząd chce bowiem ulec naciskom cukrowego lobby, nie prywatyzować cukrowni i zgodzić się na powołanie spółki Polski Cukier.

Minister skarbu państwa Aldona Kamela-Sowińska deklaruje, że w skład nowej korporacji wejdzie więcej zakładów, niż wcześniej chciał rząd. Oznacza to, że faktycznie prywatyzacją sektora cukrowniczego kieruje nie ona, lecz Gabriel Janowski.
Wyprodukowanie kilograma cukru z buraków jest - w zależności od urodzaju - od 1,5 do 2,5 razy droższe niż z trzciny. W państwach europejskich, w tym w Polsce, utrzymywanie przemysłu cukrowniczego nie wynika z rachunku ekonomicznego, lecz dyktowane jest względami strategicznymi (niechęć do uzależnienia się od państw, w których warunki klimatyczne pozwalają na uprawę trzciny) i społecznymi (utrzymanie miejsc pracy dla plantatorów i pracowników cukrowni).
- Własny przemysł cukrowniczy oznacza dochody rolników, a poprzez podatki zasila budżety samorządów i budżet centralny - wylicza Elżbieta Barys, posłanka AWS, członkini sejmowej Komisji Rolnictwa. Za to wszystko płacą polscy konsumenci: krajowy przemysł cukrowniczy połowę dochodów zawdzięcza drenowaniu kieszeni podatników. Wejście do Unii Europejskiej niczego pod tym względem nie zmieni: europejskie cukrownie pozbawione wsparcia Komisji Europejskiej i własnych rządów splajtowałyby tak jak polskie: i one żyją dzięki temu, że sięgają do kieszeni współobywateli.
Komisji Europejskiej i europejskim rządom udało się jednak ograniczyć skalę tego procederu dzięki zwiększeniu produktywności cukrowni. Przeciętny unijny zakład przerabia czterokrotnie więcej buraków niż polski, podobnie wypada porównanie wydajności pracy zatrudnionych w nich robotników. Z hektara buraków w UE uzyskuje się średnio 8,56 t cukru (we Francji - 11,22 t; w Belgii - 9,98 t), a w Polsce - 6,28 t. Instytut Ekonomiki Rolnictwa ocenia, że po przystąpieniu do unii polskie cukrownie sprostają wewnątrzeuropejskiej konkurencji, jeśli oferowany przez nie produkt będzie tańszy o 10 proc. - Aby to osiągnąć, konieczna jest pilna restrukturyzacja techniczna i organizacyjna, pozyskanie i zainwestowanie znacznych kapitałów - mówi Adam Sebzda, prezes Śląskiej Spółki Cukrowej. - Prywatyzacja polskich cukrowni nie jest celem samym w sobie, lecz środkiem, który może zapewnić takie efekty i uratować zakłady przed plajtą.
Po sprzedaniu zakładów politycy i związkowcy straciliby w nich jednak część wpływów. W grudniu 1999 r. przeszli więc do kontrataku: grupa posłów NSZZ RI "Solidarność" przedstawiła w Sejmie projekt ustawy dotyczącej powołania spółki akcyjnej Polski Cukier. Właścicielem konsorcjum miałby być skarb państwa i plantatorzy. Obejmowałoby ono od 16 do 33 cukrowni wycofanych z programu prywatyzacji. Uparty lobbing, wspierany widowiskowymi akcjami przewodniczącego sejmowej Komisji Rolnictwa Gabriela Janowskiego, przyniósł skutek: Ministerstwo Skarbu Państwa skłonne jest zaakceptować pomysł. Powołuje się na pozytywną opinię doradcy prywatyzacyjnego, firmy ProInvest, która w swym raporcie stwierdza, że spółka ma szanse przy rządowym wsparciu zarobić pieniądze, choć wskazuje też na istotne zagrożenia. Jednym z nich jest forma własności przedsiębiorstwa: właścicielowi powinno zależeć na kupowaniu surowca po najniższej cenie. Tymczasem właścicielami mają być plantatorzy buraków zainteresowani tym, by sprzedać surowiec możliwie najdrożej. Czy kształtując politykę cenową konsorcjum, będą przedkładać interes firmy nad własne zyski ze sprzedaży buraków?
- Nie to jest jednak najpoważniejszym zagrożeniem: Polski Cukier miałby szansę przetrwać, gdyby stworzono go dziesięć lat temu, dziś nie - twierdzi Zygmunt Smoleński z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa. - Inwestorzy zachodni, którzy już są współwłaścicielami części polskich cukrowni, w zawrotnym tempie poprawiają ich rentowność, ulepszają produkcję. Na Polski Cukier, przestrzały, niekonkurencyjny i nie dysponujący kapitałem, miejsca zabraknie. - Polska wieś, także plantatorzy buraków, są na skraju zapaści finansowej i na pewno nie udźwigną obciążeń związanych z koniecznymi modernizacjami zakładów. Zapłaci podatnik - mówi Jan Wyrowiński, poseł Unii Wolności, zajmujący się również prywatyzacją polskiego rolnictwa.
Co się stanie, gdy właściciele Polskiego Cukru zorientują się, że nie może on konkurować na polskim rynku z British Sugar, Pfeiffer und Langen, Südzucker, Nordzucker, Roldan? Poseł Janowski oraz wspierający go politycy i związkowcy rozpoczną kolejną kampanię na rzecz "obrony polskiego rolnictwa". Za cukier będziemy płacić z roku na rok więcej. Czy rzeczywiście zyskają na tym polscy plantatorzy? Do tej pory kłopoty z wyegzekwowaniem zapłaty za zakontraktowane i dostarczone buraki dotyczą głównie cukrowni, które nie znalazły zagranicznego inwestora strategicznego.

Więcej możesz przeczytać w 12/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.