Cud nad Dunajem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sześć lat po wejściu do Unii Europejskiej austriacka gospodarka przeżywa prosperity. Szybko rośnie eksport i liczba zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Rok 2000 był pod tym względem rekordowy.

Wirtualny bojkot
Na początku ubiegłego roku rządy państw Unii Europejskiej zdecydowały się nałożyć na Austrię bezprecedensowe w historii tej organizacji sankcje. Był to protest przeciwko udziałowi w rządzie tego kraju populistycznej Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ) Jörga Haidera, posługującego się ksenofobiczną i rasistowską retoryką. Zagraniczni politycy masowo odwoływali zapowiedziane wcześniej wizyty w Wiedniu. W stołecznych hotelach najwyższej klasy anulowano 10 tys. rezerwacji. Austriackie media przestrzegały przed grożącą krajowi katastrofą gospodarczą. Sprawca całego zamieszania Jörg Haider rozwiewał obawy zatrwożonych specjalistów, powtarzając ze stoickim spokojem: "Za kilka tygodni wrzawa ucichnie". I choć dyplomatyczna izolacja Wiednia trwała aż osiem miesięcy, przywódca FPÖ słusznie bagatelizował jej skutki. - Wpływ sankcji na austriacką gospodarkę był praktycznie żaden. Poza nieznacznym zmniejszeniem się liczby turystów, zwłaszcza z Francji, trudno się dopatrzyć poważniejszych konsekwencji - twierdzi Marcus Seiblecker z Austriackiego Instytutu Badań nad Gospodarką.
Zagraniczne firmy nie widziały chyba niczego zdrożnego w handlu z "nacjonalistycznym reżimem", bowiem w ubiegłym roku import do Austrii wzrósł o 14 proc., a eksport z niej - o 15 proc. (osiągając rekordowy poziom prawie 70 mld euro). Przedsiębiorstwa nie wahały się też lokować w kraju "drugiego Hitlera" pieniędzy. W 2000 r. międzynarodowe koncerny zainwestowały w Austrii ponad 9 mld euro. Nic dziwnego - z 34-procentową stopą podatku dochodowego od firm kraj ten należy wraz z Portugalią i Irlandią do europejskiej czołówki państw o najniższych obciążeniach fiskalnych przedsiębiorstw. Zaledwie trzy firmy zdecydowały się ze względu na bojkot zrezygnować z planów inwestycyjnych w Austrii (wartych łącznie 3,5 mln euro) - zdradziła niemieckiemu tygodnikowi "Der Spiegel" Rene Siegl z Austrian Business Agency, która na zlecenie rządu poszukuje zagranicznych inwestorów.

Kapitał na zaproszenie
Polityka proinwestycyjna konsekwentnie prowadzona jest przez władze Austrii już od kilku lat. Systematycznie obniżane są stawki podatkowe (warto przypomnieć, że jeszcze w 1989 r. maksymalna stopa podatku dochodowego w wypadku firm wynosiła tu aż 55 proc., a obecnie - 34 proc.). Korzystne warunki działalności gospodarczej w kraju w ubiegłym roku skusiły między innymi koncern MAN, który kosztem 110 mln euro przeniósł tu z niemieckiego Salzgitter produkcję małych samochodów ciężarowych. Wcześniej w Austrii zadomowiło się BMW, które jest jednym z największych pracodawców. Dwie trzecie silników tej firmy wytwarzanych jest nad Dunajem. Z kolei Philips uruchomił tu linie do produkcji monitorów komputerowych.
Kanclerz Wolfgang Schüssel i wicekanclerz Sabine Riess-Passer, następczyni Jörga Haidera na stanowisku przewodniczącego FPÖ, z dumą prezentowali podczas konferencji prasowej wyniki pierwszego roku pracy swego rządu. Tymczasem ekonomiści podkreślają, że obecny boom ma niewiele wspólnego z polityką koalicji. Podwaliny pod sukcesy gospodarcze położył poprzedni gabinet z udziałem socjaldemokratów. Sprzyjała im też koniunktura w sąsiednich Niemczech, Włoszech i Szwajcarii. Austriacka lokomotywa gospodarcza swój pęd zawdzięcza jednak w głównej mierze przystąpieniu kraju do UE. - Nie ulega wątpliwości, że gdyby Austria zrezygnowała z integracyjnych ambicji, nawet najlepsza polityka ekonomiczna nie przyniosłaby tak doskonałych rezultatów. Bez pełnego dostępu do europejskiego rynku wewnętrznego, nasz kraj nie miałby szans na przyciągnięcie tak znaczących bezpośrednich inwestycji - wyjaśnia tajniki gospodarczego cudu nad Dunajem Seiblecker. Wraz z wejściem Austrii do UE wzrosło zaufanie zagranicznych inwestorów do jej gospodarki. Ponadto uczestnictwo w unii walutowej zlikwidowało w handlu wewnątrzeuropejskim spędzające sen z powiek eksporterom wahania kursów.

Brama na Wschód
Austria zawsze utrzymywała dobre stosunki z Węgrami i Czechami, dlatego wiele międzynarodowych przedsiębiorstw traktuje inwestycje tutaj jako sposób dotarcia do obiecujących wschodnich rynków. Po wejściu do unii w 1995 r. globalne koncerny zaczęły masowo lokować w Wiedniu centrale na Europę Wschodnią. Na ten krok zdecydowało się już kilkadziesiąt gigantów (między innymi Coca-Cola i Siemens).
Obiecywanych owoców integracji doczekali się też obywatele. Kolejne inwestycje zagraniczne sprzyjają powstawaniu nowych miejsc pracy, dzięki czemu systematycznie spada stopa bezrobocia, a większa konkurencja na rynku pozytywnie wpływa na poziom inflacji. Wydaje się, że korzystne dla gospodarstw domowych tendencje zostaną utrzymane. Nic nie wskazuje na to, by boom inwestycyjny w Austrii miał się w najbliższym czasie skończyć. Tym bardziej że w kolejce do sprzedaży stoją już kolejne państwowe molochy - port lotniczy w Wiedniu i koncern tytoniowy Austria Tabak.

Więcej możesz przeczytać w 17/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.