Demonstracja wyobraźni

Demonstracja wyobraźni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Integracja nie jest aktem solidarności ze Wschodem, aktem litości czy naprawianiem historycznych krzywd. To interes krajów Unii Europejskiej
Maria Graczyk: Francis Fukuyama twierdzi, że Unia Europejska przypomina dom starców, jest zainteresowana wyłącznie zaspokajaniem własnych potrzeb.
Percy Barnevik: W Europie występują dwie podstawowe bariery rozwoju: rynek pracy i konkurencyjność. W USA ludzie tracą pracę i jadą dalej szukać nowej. W Unii Europejskiej czekają na zasiłek. Brakuje nam amerykańskiej mobilności, żywiołowości, wewnętrznej presji i pasji, by działać. W wielu krajach unii brakuje impulsów do szukania pracy, bo ludzi często wyręcza państwo. W Polsce, Czechach i na Węgrzech musicie więc bardzo uważać, aby nie przejąć od nas złych zwyczajów. Vaclav Klaus powiedział mi kiedyś, że chyba chcemy zniszczyć środkowoeuropejską konkurencyjność, zmuszając was do przyjęcia naszych wadliwych rozwiązań. Miał rację. Unia powinna się stać bardziej konkurencyjna, a więc zmniejszyć podatki, zachęcać do przedsiębiorczości, uelastycznić rynek pracy. Na szczęście podążamy już w tym kierunku. Wystarczy spojrzeć na politykę Tony’ego Blaira. Widać to nawet we Francji: Lionel Jospin przypomina Fran˜ois Mitterranda - socjalista obiecujący pomoc państwa przeobraził się w zagorzałego reformatora.
- Jakie znaczenie dla imperatorów biznesu europejskiego może mieć rozszerzenie unii?
- Wraz z innymi prezesami wielkich firm przemysłowych jesteśmy zaniepokojeni sposobem, w jaki unia podchodzi do przyjęcia nowych członków. Zamiast entuzjazmu słyszymy sceptyczne głosy z Francji, Niemiec czy Austrii, domagające się spowolnienia zmian, okresów przejściowych w sprawie swobodnego przepływu ludności itp. Im bliżej momentu rozszerzenia, tym więcej wychodzi na jaw partykularnych interesów. W każdej europejskiej stolicy poprzez nasze lobby staramy się uzmysłowić rządzącym, że dzięki rozszerzeniu zyskają obie strony. Unia musi się wreszcie zdobyć na ten wysiłek we własnym interesie.
- Czy, pana zdaniem, Polska znajdzie się w pierwszej grupie państw przyjmowanych do Unii Europejskiej?
- Nie jestem tego pewien. Na pewno będzie w niej Estonia, Słowenia i Malta, bo są to małe państwa, na których przyjęcie można sobie bez większego trudu pozwolić. Nie jestem natomiast przekonany, że Polska jest najlepiej przygotowana do szybkiego członkostwa. Macie jeszcze wiele poważnych problemów do rozwiązania - nie tylko związanych z rolnictwem, ale i subsydiowanym górnictwem czy przemysłem stalowym. W razie wcześniejszego przyjęcia innych krajów problemem może się jednak stać histeryczna reakcja Polaków, co może mieć poważne konsekwencje polityczne.
- Pana rodacy popierają rozszerzenie unii, ale Szwedzi to wyjątek. Większość Europejczyków z Zachodu najchętniej nic by nie zmieniała.
- Jeśli Polska upora się z subsydiowaniem nierentownych gałęzi przemysłu, rozwiąże problemy niekonkurencyjnych gospodarstw rolnych, żadne państwo unii nie będzie miało powodów, by proces zjednoczenia opóźniać. Szwecja to fenomen - wielu moich rodaków jest sceptycznych wobec unii, ale jednocześnie popiera jej rozszerzenie. W pozostałych krajach europejskich politycy muszą myśleć o wygraniu wyborów, a nastroje społeczne nie zachęcają do podejmowania szybkich decyzji. Ludzie na Zachodzie coraz bardziej boją się bezrobocia i stara-ją się utrzymać dotychczasowe warunki życia. Dlatego przygotowaliśmy raport win--win , dowodzący obopólnych korzyści z rozszerzenia. Wynika z niego wyraźnie, że plusy przeważają nad minusami. Nasz główny argument brzmi: ta integracja nie jest aktem solidarności ze Wschodem, aktem litości czy naprawianiem historycznych krzywd, lecz - powtarzam - jest to działanie we własnym interesie. Jak najpilniej powinniśmy się wykazać wyobraźnią.
- Polska może, według pana, osiągnąć co najmniej ośmioprocentowy wzrost gospodarczy. Skąd ten optymizm?
- Moglibyście odnieść duży sukces, eksportując przetworzone produkty spożywcze. Macie do tego dobre warunki, trzeba tylko większy nacisk położyć na przemysł przetwórczy, bo na eksporcie płodów rolnych trudno się wzbogacić. Polska potrzebuje nowych miejsc pracy, tym bardziej że musicie zamknąć niekonkurencyjne fabryki. Powinniście przyciągać jak najwięcej zachodnich koncernów, zapomnijcie o samodzielnym zdobywaniu zachodnich rynków. Tworząc dzięki eksportowi miejsca pracy, będziecie mogli zrezygnować z małych gospodarstw rolnych i przesta-rzałych zakładów. Macie wszelkie szanse, by stać się ważnym eksporterem. Trzeba jednak dokończyć proces prywatyzacji, w przeciwnym razie będzie wam niezmiernie trudno restrukturyzować gospodarkę. Warto zobaczyć, co w wyniku przystąpienia do unii osiągnęła Hiszpania. Was też na to stać, ale nie może wam zabraknąć odwagi.

Rozmawiała
Maria Graczyk
Więcej możesz przeczytać w 19/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: