Gazu nam nie zabraknie
Artykuł sponsorowany

Gazu nam nie zabraknie

Dostawa LNG do portu w Świnoujściu
Dostawa LNG do portu w Świnoujściu Źródło:PGNiG
Eskalacja konfliktu w Ukrainie i związana z nią fala dezinformacji spowodowała wzrost zaniepokojenia o stabilność krajowego rynku gazowego. O ile nie ma już praktycznie w Polsce osób, które kwestionowałyby konieczność zakończenia kontraktowania błękitnego paliwa z Rosji, o tyle obawy o pokrycie krajowego zapotrzebowania bez udziału rosyjskiego importu są dość powszechne, choć całkowicie nieuzasadnione.

Dzięki konsekwentnej realizacji strategii dywersyfikacji źródeł i kierunków zaopatrzenia w paliwo gazowe Spółka jest dobrze przygotowana do pozyskania gazu z kierunków innych niż wschodni. Dzięki zarezerwowanym mocom przesyłowym w gazociągach krajowych i transgranicznych, PGNiG może realizować dostawy gazu ziemnego z różnych kierunków, w tym do Terminala LNG w Świnoujściu, z kierunku zachodniego oraz południowego. W zależności od potrzeb bilansowych, Spółka dokonuje rezerwacji dodatkowych mocy przesyłowych oraz zakupów gazu. Potencjał dywersyfikacyjny dodatkowo istotnie wzrośnie do końca tego roku w związku z oddaniem połączeń z Norwegią i Danią (Baltic Pipe), Litwą i Słowacją.

PGNiG konsekwentnie realizuje politykę dywersyfikacji dostaw i już w 2019 r. podjęło decyzję o nieprzedłużaniu Kontraktu jamalskiego poza rok 2022. Obecnie udział rosyjskiego gazu w imporcie tego paliwa stanowi około 60 proc., ale biorąc pod uwagę wydobycie własne, na polskim rynku jest to już jedynie 40 proc.. Warto nadmienić, że jeszcze niecałe 10 lat temu udział rosyjskich źródeł w imporcie gazu sięgał 90%. Dlatego od lat PGNiG konsekwentnie prowadzi politykę uniezależniania się od dostaw z tego kierunku. Dzięki temu w coraz większym stopniu, a niebawem całkowicie, nie będziemy musieli kupować gazu ze Wschodu.

Szeroko rozumiana dywersyfikacja dotyczy nie tylko źródeł gazu, ale także kierunków dostaw. Związane z nią inwestycje są już gotowe, lub mają się zakończyć w tym roku. Najważniejszą z nich jest gazociąg Baltic Pipe, który ruszy od października bieżącego roku, a którym do Polski dotrze gaz ze złóż norweskich. Jego pełna przepustowość odpowiada wolumenom odbieranym obecnie w ramach kontraktu jamalskiego. PGNiG zarezerwowało zdecydowaną większość tej przepustowości a pełną moc przesyłu, zgodnie z deklaracją właściciela tej infrastruktury – spółki Gaz-System, gazociąg osiągnie w styczniu 2023 roku.

W tym roku będzie także uruchomiony gazociąg Polska-Litwa i połączenie ze Słowacją. Pierwszy z nich pozwoli na dostęp do terminalu LNG w Kłajpedzie, gdzie PGNiG dzierżawi terminal pływający. Obecnie transport skroplonego gazu. ziemnego odbywa się cysternami. Do końca roku jednak rozpocznie funkcjonowanie gazowy interkonektor Polska – Litwa (GIPL), którym do polskiej sieci będzie mogło trafić prawie 2 mld m. sześc. gazu w ciągu roku. Z kolei od południa, poprzez gazowe połączenie międzysystemowe Polska-Słowacja, będzie istniała możliwość importu do Polski 5,7 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie.

Ponadto od tego roku terminal w Świnoujściu dysponuje powiększonymi do 6,2 mld m sześc. zdolnościami regazyfikacyjnymi – o ponad miliard metrów sześciennych więcej niż w do tej pory. Dzięki temu dostawy skroplonego gazu ziemnego (LNG) między innymi z takich kierunków jak USA czy Katar, mogą zostać zintensyfikowane. W wyniku jego dalszej rozbudowy od 2024 roku będziemy mogli sprowadzać tą drogą 8,3 mld m sześc. błękitnego paliwa rocznie.

W marcu odbierzemy w Terminalu im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego aż pięć ładunków LNG. To rekord – nigdy wcześniej w ciągu jednego miesiąca nie przyjęliśmy tylu dostaw skroplonego gazu ziemnego – powiedział Paweł Majewski, Prezes Zarządu PGNiG SA. – Możliwość importu LNG od rzetelnych, godnych zaufania partnerów nabiera w obecnej sytuacji szczególnego znaczenia z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw paliwa. Rola skroplonego gazu ziemnego w imporcie PGNiG będzie dalej rosnąć.

Mimo niektórych inwestycji znajdujących się dopiero na ukończeniu, PGNiG podkreśla, że bez względu na sytuację geopolityczną, gazu Polakom nie zabraknie. Dzięki systemowi zapasów obowiązkowych Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo dysponuje rezerwami, które pozwalają funkcjonować co najmniej kilka tygodni przy szczytowym zużyciu gazu, czyli w czasie mrozów, a przy spadku zapotrzebowania na gaz do celów grzewczych – o kolejnych kilka tygodni dłużej.

System ten istnieje w Polsce od lat, choć do niedawna Komisja Europejska patrzyła na niego nieprzychylnie, teraz sama zastanawia się nad wprowadzeniem podobnego. Obecnie mamy dość wysokie, jak na tę porę roku, temperatury, zużycie nie jest szczytowe, więc magazyny nie są opróżniane w zakładanym tempie. Poza tym istnieją rezerwy, jeśli chodzi o możliwość sprowadzania gazu do Polski z innych kierunków niż wschodni.

Warto podkreślić, że idea zapasu obowiązkowego polega na tym, iż magazyny zawsze są zapełnione w określonej objętości. Jeśli gaz jest z nich wybierany, to następuje jego uzupełnienie dostawami z innych kierunków niż wschodni. Poza gazoportem w Świnoujściu, cały czas funkcjonują interkonektory gazowe od strony Niemiec, a także Czech. Nie należy też zapominać o wydobyciu krajowym, które wynosi prawie cztery miliardy metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie, a więc pokrywa 20 procent zapotrzebowania.

Choć Polska nie jest krajem zasobnym w gaz, jednak jest go wystarczająco, aby w perspektywie kilku dekad utrzymać w miarę stabilny poziom wydobycia. Do tego po uruchomieniu gazociągu Baltic Pipe wydobywany przez PGNiG na Norweskim Szelfie Kontynentalnym gaz, który do tej pory trafiał na rynek Europy Zachodniej, zasili polską sieć, dzięki czemu, przy rosnącym zapotrzebowaniu, udział własnego wydobycia pokryje nawet 25% rocznego zużycia w kraju.