Polski Związek Wędkarski jest instytucją pasożytniczą. Kilkaset tysięcy wędkarzy w Polsce, przymusowo wcielonych do PZW, jest żywicielami tego pasożyta. Śmiem twierdzić, że nic tak nie szkodzi wędkarstwu w Polsce jak PZW.
Ogołocone z ryb rzeki i jeziora są tego najlepszym dowodem. 60 cm. szczupak uchodzi w Polsce za okaz, złowienie jakiejkolwiek drapieżnej ryby coraz częściej jest porównywalne do wygranej na wyścigach. A opłaty, licencje i składki coraz wyższe.
Od 25 lat te same osoby stoją na czele związku. Sułtani wód polskich, władcy łowisk i królowie żerowisk. Piękna idea stowarzyszenia działającego na rzecz środowiska wędkarskiego została wynaturzona w karykaturalny sposób. Dziś PZW to przede wszystkim wysoko płatne stołki dla elity i przemysł polegający na poddzierżawianiu łowisk i rabunkowej nimi gospodarce.
Temat ten odważnie podjął tygodnik "Wprost", przerywając w ten sposób trwającą latami zmowę milczenia. Polecam artykuł red. Tatiany Kolestyczenko pod wiele mówiącym tytułem "Wędkarze idą na wojnę". Mam nadzieję, że będzie to sygnał do zmian, że wędkarze w Polsce ockną się wreszcie i pogonią pasożyta. Doprowadzą do tego, by nasz związek służył wędkarzom, a nie garstce nomenklatury i niewodowym, agregatowym kłusownikom. Tak jak udało się, przynajmniej częściowo, przewietrzyć PZPN, trzeba przewietrzyć PZW. Albo pogodzić się z tym, że szczupaki będziemy nadal łowić w Szwecji (ci, których będzie na to stać).
Od 25 lat te same osoby stoją na czele związku. Sułtani wód polskich, władcy łowisk i królowie żerowisk. Piękna idea stowarzyszenia działającego na rzecz środowiska wędkarskiego została wynaturzona w karykaturalny sposób. Dziś PZW to przede wszystkim wysoko płatne stołki dla elity i przemysł polegający na poddzierżawianiu łowisk i rabunkowej nimi gospodarce.
Temat ten odważnie podjął tygodnik "Wprost", przerywając w ten sposób trwającą latami zmowę milczenia. Polecam artykuł red. Tatiany Kolestyczenko pod wiele mówiącym tytułem "Wędkarze idą na wojnę". Mam nadzieję, że będzie to sygnał do zmian, że wędkarze w Polsce ockną się wreszcie i pogonią pasożyta. Doprowadzą do tego, by nasz związek służył wędkarzom, a nie garstce nomenklatury i niewodowym, agregatowym kłusownikom. Tak jak udało się, przynajmniej częściowo, przewietrzyć PZPN, trzeba przewietrzyć PZW. Albo pogodzić się z tym, że szczupaki będziemy nadal łowić w Szwecji (ci, których będzie na to stać).