Dyktator jedzie do Moskwy

Dyktator jedzie do Moskwy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Występują: Dyktator – niski wzrostem i nikczemny charakterem polityk. Żywiąca się krwią niemowląt z porządnych inteligenckich rodzin demoniczna istota, demaskowana przez 24 godziny na dobę przez czujnych demokratów; Generał – pacyfista i miłośnik wolności. Dla niepoznaki wstąpił do wojska, w którym doszedł do kierowniczych stanowisk, by zwalczać militaryzm od wewnątrz. Kiedy poradził sobie z wojskiem zajął się demontowaniem systemu totalitarnego. W taki sam sposób; Publicysta – człowiek prawy i zaangażowany w walkę o wolność i liberalną demokrację.
Miejsce akcji: ciasna i mało luksusowa willa Generała

Publicysta: (wpada do willi wzburzony) Panie Generale! Słyszałem, że zamierza Pan polecieć do Moskwy z tym, z tym (krztusi się) … dyktatorem.

Generał: (oburzony) Niech Pan mnie nie obraża w moim domu. Wybrałem mniejsze zło. Mogli wejść. W Czechach byłem przez przypadek, myślałem że jedzie tam wycieczka Orbisu, a nie dywizje…

Publicysta: (zaskoczony) Nie, nie – przecież ja tak nie o panu. Ja o tym małym dyktatorze…

Generał: Aaa. Bo ja myślałem, że ten stan wojenny…

Publicysta: Ależ ja przecież rozumiem, że stan wojenny to był efekt naturalnych w każdym państwie napięć w strukturach władzy i kryzysu strukturalnego partii rządzącej połączonego z kryzysem gospodarczym i trudną sytuacją międzynarodową. Ja tu mówię o dyktaturze realnej. Służby. Podsłuchy. Lekarze wyciągani z domów o szóstej nad ranem…

Generał: Echm no tak, ale myśmy też trochę podsłuchiwali. Muszę przyznać z bólem, że zdarzały się też aresztowania ludzi, których wina była problematyczna…

Publicysta: No tak, konieczność dziejowa, wiatry historii. Ale teraz? Teraz nic tego nie usprawiedliwia.

Generał: Czyli nie lecieć?

Publicysta: Lecieć. Ale w samolocie się nie uśmiechać. Nie pozwolić poczęstować się kawą. Przewracać oczyma za każdym razem gdy tamten coś powie. Wysiadając z samolotu splunąć przez lewe ramię.

Generał: (wzdycha) No cóż. Wielki jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym momencie polskiej historii. Obowiązkiem moim jest wziąć tę odpowiedzialność – chodzi o przyszłość Polski, o którą moje pokolenie walczyło na wszystkich frontach wojny i której oddało najlepsze lata swego życia.

Kurtyna (opadając ma wrażenie de ja vu)

Wszelkie podobieństwo bohaterów do prawdziwych postaci występujących na polskiej scenie politycznej jest oczywiście zupełnie przypadkowe.

Ostatnie wpisy

  • Wiadro, parówka, Smoleńsk22 paź 2013Prof. Jacek Rońda wyrzuca do kosza telefony komórkowe, bo głos jego kolegi w czasie rozmowy brzmiał tak, jakby dobiegał z wiadra. Poza tym zdarza mu się powoływać na nieistniejące dokumenty przy dowodzeniu hipotez dotyczących przebiegu katastrofy...
  • Czy Polaków stać na demokrację?14 paź 2013Wprawdzie PKW wciąż jeszcze prowadzi heroiczną walkę z głosami oddanymi przez warszawiaków, ale - nie czekając na oficjalne wyniki referendum, które być może poznamy dopiero w listopadzie – można już dziś jednoznacznie stwierdzić: referendum...
  • Czy Polska demokracja potrzebuje posłów?27 lip 2013Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek w sprawie nowelizacji ustawy o finansach publicznych zagłosowali inaczej niż chciała partia i rząd. Zdrada? Nielojalność? A może po prostu demokracja?
  • Rostowski mówi: inni chorują – zachorujmy i my24 lip 2013Jacek Rostowski wyliczający w Sejmie bogate kraje Zachodu, w których dług stanowi wyższy odsetek PKB niż w Polsce (w USA – ponad 100 proc. PKB!) zachowuje się jak bosman na Titanicu uspokajający pasażerów III klasy słowami: - Owszem,...
  • Jak Barcelona nie doceniła zwycięstwa Polaków pod Grunwaldem23 lip 2013„Panie Michale larum grają! Ojczyzna w potrzebie!” – chciałoby się po sienkiewiczowsku zawołać po despekcie jaki spotkał Lechię Gdańsk, a za jej pośrednictwem wszystkich Polaków, ze strony FC Barcelony.