Występują: Moherski – wojujący antykomunista, obyczajowy konserwatysta, tropiciel moskiewskich spisków – innymi słowy wzorcowy przykład polskiego socjaldemokraty; Mr. Wąs – szlachcic, sarmata, były obszarnik – innymi słowy wzór europejskiego socjalisty.
Miejsce akcji: gdzieś między III a IV RP. Moherski i Mr. Wąs siedzą przy zielonym stoliku naprzeciwko siebie. W ręku kurczowo ściskają karty. W pomieszczeniu jest duszno od dymu. Atmosfera napięta.
Moherski : Nie chce cię martwić, ale ja mam na ręku same czerwone. W zasadzie możesz już spasować.
Mr. Wąs: No coś ty. Ja dziś wstałem z łóżka lewą nogą. I byłem z tego dumny. Poza tym znów nie dostrzegasz belki w moim oku. Nie możesz mieć samych czerwonych, bo czerwone mam ja.
Moherski: Twój blef nie ma sensu. Moje się tak pięknie i dumnie czerwienią, że uznałem iż obraźliwe będzie dalsze używanie nazwy czerwone. Waham się między określeniem ich mianem purpurowych lub pomarańczowych średniego pokolenia. W każdym razie słowo czerwone jest nieadekwatne i uważam, że szermowanie nim jest w złym guście.
Mr. Wąs: A czy ty kiedyś nie postulowałeś, aby wszystkie czerwone przemalować na białe? I czy to nie ty zabroniłeś swoim bawić się kartami tego koloru?
Moherski: A czy to nie ty chwaliłeś się jakimś zacnym mająteczkiem? Z tego co wiem na folwarku w czerwone się nie grało.
Mr. Wąs: (poważnieje) No dobrze, a teraz pomówmy poważnie. Ty wiesz, że w końcu trzeba będzie powiedzieć sprawdzam.
Moherski: (wzrusza ramionami) I co z tego.
Mr. Wąs: (zaskoczony) Dobrze wiesz co się wydarzy. Przecież i ja, i ty mamy same czarne.
Moherski: (uśmiecha się tryumfalnie) Wtedy to już będziemy zaczynać nowe rozdanie.
Kurtyna (opada makiawelicznie)
Wszelkie podobieństwo postaci do prawdziwych bohaterów polskiej sceny politycznej jest oczywiście zupełnie przypadkowe.
Moherski : Nie chce cię martwić, ale ja mam na ręku same czerwone. W zasadzie możesz już spasować.
Mr. Wąs: No coś ty. Ja dziś wstałem z łóżka lewą nogą. I byłem z tego dumny. Poza tym znów nie dostrzegasz belki w moim oku. Nie możesz mieć samych czerwonych, bo czerwone mam ja.
Moherski: Twój blef nie ma sensu. Moje się tak pięknie i dumnie czerwienią, że uznałem iż obraźliwe będzie dalsze używanie nazwy czerwone. Waham się między określeniem ich mianem purpurowych lub pomarańczowych średniego pokolenia. W każdym razie słowo czerwone jest nieadekwatne i uważam, że szermowanie nim jest w złym guście.
Mr. Wąs: A czy ty kiedyś nie postulowałeś, aby wszystkie czerwone przemalować na białe? I czy to nie ty zabroniłeś swoim bawić się kartami tego koloru?
Moherski: A czy to nie ty chwaliłeś się jakimś zacnym mająteczkiem? Z tego co wiem na folwarku w czerwone się nie grało.
Mr. Wąs: (poważnieje) No dobrze, a teraz pomówmy poważnie. Ty wiesz, że w końcu trzeba będzie powiedzieć sprawdzam.
Moherski: (wzrusza ramionami) I co z tego.
Mr. Wąs: (zaskoczony) Dobrze wiesz co się wydarzy. Przecież i ja, i ty mamy same czarne.
Moherski: (uśmiecha się tryumfalnie) Wtedy to już będziemy zaczynać nowe rozdanie.
Kurtyna (opada makiawelicznie)
Wszelkie podobieństwo postaci do prawdziwych bohaterów polskiej sceny politycznej jest oczywiście zupełnie przypadkowe.