Występują: Premier – premier pewnego państwa, zupełnie niepodobnego do Polski lub innej zielonej wyspy, która rośnie w siłę i żyje jej się dostatniej; Minister finansów – człowiek, który w odróżnieniu od króla Salomona z pustego naleje do pełna.
Miejsce akcji: kraj zupełnie nie podobny do Polski
Premier: (wzdycha)
Minister finansów: Co tam panie w polityce?
Premier: Chińczycy trzymają obligacje mocno.
Minister finansów: A tak poza tym.
Premier: Wiesz jak jest.
Minister finansów: Dobrze jest.
Premier: (zdziwiony) Chyba w Irlandii… To znaczy Islandii… Nie, zaraz, co ja tak z tymi wyspami…
Minister finansów: (przypomina) Zielone są.
Premier: No właśnie. Zielone. A tu dług rośnie, jakieś progi ostrożnościowe, deficyty, liczniki i Bóg wie co jeszcze. Jak tu żyć?
Minister finansów: (żartuje) Oszczędnie.
Premier: A tak poważnie?
Minister finansów: A tak poważnie to popatrz. Nie jest tak źle. Po pierwsze zabierzemy emerytom…
Premier: Uuuu, zabierzemy – to nie brzmi dobrze. Powiedz to tak, żeby w zdaniu było słowo reforma.
Minister finansów: …po pierwsze zrobimy reformę emerytalną. Po drugie nie róbmy dróg, budujmy mosty…
Premier: To też kosztuje.
Minister finansów: …metaforyczne, między pokoleniami. Wiesz, takie hasło: nie pytaj co ojczyzna może zrobić dla ciebie na emeryturze, spytaj co ty możesz zrobić dla emerytów. Albo tak bardziej emocjonalnie: ojcu tu i teraz emerytury nie zapłacisz?
Premier: No dobrze, dobrze. A co z deficytem?
Minister finansów: A tu trochę kreatywności. Najpierw przeliczmy go na forinty i zaokrąglijmy w dół. Potem odejmijmy od niego te dwa lata, co to wiesz, oni wtedy… Następnie pomnóżmy zyski przez cztery – bo przecież my tu jeszcze będziemy trochę gospodarzyć, więc tak awansem można to zaliczyć. Teraz przeliczmy wszystko na dinary i odrzućmy to po przecinku. Następnie podzielmy to wszystko przez dziesięć…
Premier: A dlaczego przez dziesięć?
Minister finansów: A dlaczego nie? Na koniec przeliczymy to znowu na nasze i powiemy, że inni mają gorzej.
Premier: I to przejdzie?
Minister finansów: Zawsze przechodzi.
Premier: (rozpromienia się) I jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę?
Minister finansów: (uśmiecha się) Immunitetem…
Kurtyna: (zaksięgowana jako niezwykle cenna rezerwa budżetowa opada w postaci dużej połaci drogocennego płótna. Niestety jest zbyt krótka by dosięgnąć desek sceny)
Wszelkie podobieństwo bohaterów do prawdziwych postaci występujących na polskiej scenie politycznej jest oczywiście zupełnie przypadkowe.
Premier: (wzdycha)
Minister finansów: Co tam panie w polityce?
Premier: Chińczycy trzymają obligacje mocno.
Minister finansów: A tak poza tym.
Premier: Wiesz jak jest.
Minister finansów: Dobrze jest.
Premier: (zdziwiony) Chyba w Irlandii… To znaczy Islandii… Nie, zaraz, co ja tak z tymi wyspami…
Minister finansów: (przypomina) Zielone są.
Premier: No właśnie. Zielone. A tu dług rośnie, jakieś progi ostrożnościowe, deficyty, liczniki i Bóg wie co jeszcze. Jak tu żyć?
Minister finansów: (żartuje) Oszczędnie.
Premier: A tak poważnie?
Minister finansów: A tak poważnie to popatrz. Nie jest tak źle. Po pierwsze zabierzemy emerytom…
Premier: Uuuu, zabierzemy – to nie brzmi dobrze. Powiedz to tak, żeby w zdaniu było słowo reforma.
Minister finansów: …po pierwsze zrobimy reformę emerytalną. Po drugie nie róbmy dróg, budujmy mosty…
Premier: To też kosztuje.
Minister finansów: …metaforyczne, między pokoleniami. Wiesz, takie hasło: nie pytaj co ojczyzna może zrobić dla ciebie na emeryturze, spytaj co ty możesz zrobić dla emerytów. Albo tak bardziej emocjonalnie: ojcu tu i teraz emerytury nie zapłacisz?
Premier: No dobrze, dobrze. A co z deficytem?
Minister finansów: A tu trochę kreatywności. Najpierw przeliczmy go na forinty i zaokrąglijmy w dół. Potem odejmijmy od niego te dwa lata, co to wiesz, oni wtedy… Następnie pomnóżmy zyski przez cztery – bo przecież my tu jeszcze będziemy trochę gospodarzyć, więc tak awansem można to zaliczyć. Teraz przeliczmy wszystko na dinary i odrzućmy to po przecinku. Następnie podzielmy to wszystko przez dziesięć…
Premier: A dlaczego przez dziesięć?
Minister finansów: A dlaczego nie? Na koniec przeliczymy to znowu na nasze i powiemy, że inni mają gorzej.
Premier: I to przejdzie?
Minister finansów: Zawsze przechodzi.
Premier: (rozpromienia się) I jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę?
Minister finansów: (uśmiecha się) Immunitetem…
Kurtyna: (zaksięgowana jako niezwykle cenna rezerwa budżetowa opada w postaci dużej połaci drogocennego płótna. Niestety jest zbyt krótka by dosięgnąć desek sceny)
Wszelkie podobieństwo bohaterów do prawdziwych postaci występujących na polskiej scenie politycznej jest oczywiście zupełnie przypadkowe.