Sowiecka psota

Sowiecka psota

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie ma żadnego sporu w historii wokół kwalifikacji zbrodni katyńskiej. Nie ma i być nie może.
Rosjanie, jak nikt inny znają się na Polakach. Gdybyśmy my podobnie znali się na Rosjanach, rządzilibyśmy światem, a  życie historyka byłoby nudne i puste. A tak bez przerwy ktoś dzwoni. – Pan musi mieć swój pogląd. Prawda, że to była najprawdziwsza zbrodnia wojenna? - pytają ludzie. - No tak
- odpowiadam zakłopotany. Tylko, że my w 1939 roku nie byliśmy w stanie wojny z Rosją. Jakoś zapomnieliśmy ją wypowiedzieć. A że i oni nam wojny nie wypowiedzieli, to pewnie jutro nie zgodzą się na uznanie Katynia za zbrodnię wojenną. - Panie - ktoś wrzeszczy w słuchawkę - oni uważają, że to nie było ludobójstwo, że to nie była zbrodnia stalinowska, teraz, jak pan mówi, pewnie nie zgodzą się na zbrodnię wojenną! No to o co im chodzi? – Otóż właśnie, o  Pana im chodzi – odpowiadam spokojnie. – o Pana i o mnie. Żebyśmy się wkurzyli. To, widzi Pan, taka sowiecka psota.

W 1938 roku ni z tego ni z owego Sowieci oddali nam zwłoki Stanisława Augusta Poniatowskiego, ostatniego, nieszczęsnego króla Polski. Podobno Kościół Św. Katarzyny w Petersburgu, gdzie trumna spoczywała przez 140 lat planowali przeznaczyć do rozbiórki, a że zawsze byli narodem wysoce cywilizowanym, trumnę ze szczątkami ostatniego króla
(oznaczoną jako „bagaż zwykły”) -  przekazali stronie polskiej. Polacy Stanisława Augusta, jak wiadomo po cichu, w tajemnicy pochowali w Wołczynie, gdzie był chrzczony, ale bagaż i tak okazał się niezwykły, bo z tym dniem przez Polskę zaczęła się przetaczać nawałnica ogólnopolskiej dyskusji. Czy to był król wielki, czy zwykły kochanek carycy wyniesiony do tronu na rosyjskich bagnetach. Czy jak chcieli niektórzy odmienił duszę polską, czy, jak chcieli drudzy, niczego nie odmienił, za to przystąpił do Targowicy. Czy powinien spocząć na Wawelu, czy pod mostem? Burzliwa, powszechna dyskusja trwała blisko cały rok. I pewnie trwałaby dalej, gdyby nagle i niespodziewanie nie wybuchła wojna.

Przypominam ten zapomniany nieco epizod historii, by przywołać, jakże trzeźwą i jakże trafną ocenę tego faktu dokonaną przez ministra Józefa Becka. Stwierdził on oto, że cała ta awantura związana ze sprowadzeniem do Polski zwłok ostatniego króla, była nie czym innym, jak; „rodzajem psoty ze strony Sowietów, by zakłopotać i poróżnić społeczeństwo polskie i sprawdzić jego reakcję”. Otóż Rosjanie wyraźnie także dzisiaj próbują poróżnić polskie społeczeństwo i sprawdzić jego reakcję. Nie ma bowiem żadnego sporu w historii, wokół kwalifikacji zbrodni katyńskiej. Nie ma i być nie może. Jeśli bowiem świat da się w równie absurdalne spory wciągać, to za dzień dwa będziemy się zastanawiali nad kolejnym poronionym przez sowieckich prawników pytaniem. Na przykład takim: …Jeśli w komorze gazowej Auschwitz pewnego dnia zamordowani zostali: Żyd, Rosjanin, Polak i Niemiec ( a Niemcy też ginęli w Auschwitz), to, co zrobić z tym Niemcem? Bo Żyd zginął w wyniku ludobójstwa, Rosjanin w wyniku zbrodni wojennej, Polak ( jako polski bandyta i terrorysta) został stracony zgodnie z prawem, a niemiecki komunista…? Może była to tylko zbrodnia pospolita? W gruncie rzecz świat jest prosty, a historia zrozumiała. Chyba że zaczynają ją pisać prawnicy, albo politycy.

A tak na koniec, skoro my Polacy nie rozumiemy do dzisiaj, czym była zbrodnia katyńska, to może po prostu oddajmy całą sprawę do rozstrzygnięcia przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż w Genewie. Raz to już, jak wiadomo zrobiliśmy w 1943 roku. Wtedy się nie udało. A może dzisiaj się uda.!?

Darek Baliszewski

Ostatnie wpisy

  • Do czego jest historyk8 wrz 2009Pytać prawdziwego historyka o współczesność, to  to samo co pytać anatomopatologa o zdrowie.