Nadciągają "dzieci sieci"

Nadciągają "dzieci sieci"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jednym z ulubionych prawicowych bon motów jest maksyma Josepha de Maistre’a: „Widziałem w swoim życiu Francuzów, Włochów, Rosjan; ale co do Człowieka, oświadczam, że nie spotkałem go w życiu”. Często w zdaniu zamiast „Człowieka” pojawia się „Europejczyk”, czym zresztą innowatorzy występują przeciw uświęconej Tradycji. Wczoraj na pohybel spuściźnie konserwatywnego filozofa narodził się „Słowianin”. Ulicami stolicy przeszła bowiem manifestacja nawołująca do solidarności ze „słowiańskimi braćmi Serbami”. Słowianin rodził się przy okrzykach „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, tudzież: „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Rodził się ów Słowianin pośród gradu kamieni i ognia rac. Cóż – czas się chyba przyzwyczajać: coraz więcej prawicowych idei powstaje przy takiej oprawie.
Mógłbym teraz powiedzieć, że nigdy nie widziałem „Słowianina”. Mógłbym - ale to nie prawda. Jakież było moje zaskoczenie na jednym z Woodstocków, kiedy dowiedziałem się (nota bene od Serba), że po ichniemu „ku..a”, brzmi niemal tak samo jak u nas. Brat Serb. Brat Słowianin. Mało tego - przy tym samym namiocie w kłębach dymu marihuany i litrach piwa z mniejszym już zdziwieniem słyszałem jak Niemiec, całkiem nieźle, operował innymi polskimi przekleństwami. Kiedy nie przeklinaliśmy po polsku – rozmawialiśmy jednak po angielsku.

Pitrim Sorokin w latach dwudziestych zanegował przynależność jednostek do jednego społeczeństwa. Pisał o wielości poziomów społecznej przynależności. De Maistre, z jego nieumiejętnością dostrzeżenia „Człowieka”, jest usprawiedliwiony czasami, w których przyszło mu żyć. Nauki humanistyczne od tamtego momentu jednak nieco się rozwinęły i dzisiaj rozgrzeszeniem dla wyrażania takiego fałszywego dualizmu może być tylko głupota. Nie jesteśmy więc tylko Polakami, Rosjanami, Serbami. Odtwarzamy pewne kody uniwersalne dla naszej cywilizacji. Jesteśmy więc również „Ludźmi”.

Do niedawna kłopotliwą pozostawała kwestia globalnego społeczeństwa obywatelskiego. Piszę, do niedawna, bo mam wrażenie, że w tej kwestii coś się zmieniło. I to zmieniło się na przestrzeni ostatnich miesięcy. Od dawna istniała klasa wyższa, „bywająca” na salonach świata. Aleksander Bard pisał nazywał tych ludzi „netokratami”. „Netokraci” to ludzie mobilni, decyzyjni, potrafiący poruszać się po strukturze społeczeństwa sieci. Na grupę tę składają się bogatsze warstwy społeczne jeżdżące tymi samymi samochodami, oglądające te same filmy, czytający te same książki, ubierające się w tych samych sklepach, jedzące te same posiłki, korzystające z tych samych telefonów i tych samych komputerów. Obowiązuje ich podobna etykieta, mówią w pracy tym samym językiem (angielskim) – i w rzeczywistości członkowie globalnej klasy średniej i wyższej mniej się różnią od siebie wzajemnie niż od swoich biedniejszych rodaków. Klasowy lifestyle, wyróżniający te warstwy społeczne, stworzył „grupy w sobie”. Polityczność w klasie średniej jest czymś, co się ukrywa - o ile w ogóle istnieje ona poza domeną entuzjastycznych deklaracji poparcia dla „wolnego rynku” i „praw człowieka”.
Coś jednak się zmieniło. Dostęp i umiejętność korzystania z sieciowej architektury upowszechniła się. A wraz z jej rozprzestrzenianiem narodziła się również świadomość przynależności i wspólnych interesów z innymi użytkownikami (społeczeństwa) sieci. Świadomości nabrali jednak nie egoistycznie nastawieni „netokraci”, stara (chociaż licząca zaledwie kilkanaście lat) klasa, tylko młodzi Oburzeni.
Piotr Czerski napisał świetny tekst: „My, dzieci sieci”. Tekst ów - jak napisała „Gazeta Wyborcza” - jest „linkowany do upadłego na Facebooku” (ani razu nie upadłem podczas linkowania), a poświęcony został nowej grupie społecznej, czy wręcz pokoleniu - choć sam autor dystansuje się od tego określenia. „Dzieci sieci” już nie tylko „mieszkają w jednym świecie”, ale również są świadomi istnienia w nim innych. To odróżnia ich od indywidualistycznych netokratów Barda.

Protesty przeciw ACTA stały się ruchem globalnym. Dzięki Internetowi możliwa stała się natychmiastowa komunikacja między Polakami, Węgrami, nawet Serbami. Wszyscy nagle staliśmy się „dziećmi sieci” świadomymi swoich interesów. Grupa „w sobie”, zamieniła się w „grupę dla siebie”. Proces ten, jakby wbrew historycznej konieczności, nie nastąpił wśród klasy średniej i wyższej. Pojawił się wraz z poczuciem odrzucenia i oszukania aspirujących do tych grup.

My, Net Kids, mamy przeświadczenie, że żyjemy w jednym świecie i wierzymy, że inny porządek jest możliwy. Wierzymy, że możemy zmieniać świat i że nasze starania mają sens. Donald Tusk zapowiadając wstrzymanie ratyfikacji umowy ACTA utwierdził nas w tym przekonaniu. Inny świat jest możliwy. Ale globalne społeczeństwo obywatelskie to nie tylko ACTA. To również miliony Oburzonych na całym świecie. Oburzeni to ludzie świadomi swojej nędznej pozycji, dobrze wykształceni, wyzyskiwani, bez perspektyw, świetnie komunikujący się ze sobą. Korzystamy z tych samych dóbr kultury, wykorzystujemy te same kody – czego najbardziej wyrazistym symbolem jest maska „V” z filmu „V jak Vendetta”. Niewielu kojarzy ją z Guyem Fawksem - on był tylko pierwowzorem. Maska jest symulakrem. Hollywodzką kopią legendy. A maska na twarzach demonstrantów jest już kopią kopii kopii. Stworzył ją wielki przemysł filmowy, przeciwko chciwości którego jest ona dziś wykorzystywana. Jesteśmy anonimowi, ale świadomi. Za maską „V” kryje się lęk i wk…e na niesprawiedliwość sposobu w jaki podzielono światowe bogactwo. Na niesprawiedliwość rozłożenia prestiżu, na odległość między szczeblami w wyższych partiach drabiny społecznej. Jesteśmy anonimowi, ale świadomi swojego istnienia.

Wielu jeszcze przez długie lata nie zrozumie tego, co się wydarzyło. W jaki sposób mieliby to jednak zrozumieć, skoro są skupieni na wypatrywaniu „Francuzów, Włochów, Rosjan”? Skoro walczą wyłącznie o sprawy tożsamości etnicznej - a ta jest tylko jedną z wielu tożsamości oferowanych w ponowoczesnym świecie. Tymczasem coś się zmieniło. Facebookowe fanpage z różnych krajów przesyłają między sobą te same linki. Ich subskrybenci rozmawiają ze sobą o tych samych sprawach, w tym samym języku, używając tych samych kodów kulturowych. Rozmawiają o tych samych problemach i czują to samo rozczarowanie i gniew.

Panie i panowie, oto narodziło się globalne społeczeństwo obywatelskie.

Ostatnie wpisy

  • Dlaczego konserwatyści nie lubią homoseksualistów?1 maj 2012Jan Filip Libicki zwierzył się Onetowi ze swoich poglądów na homoseksualizm. Senator PO stwierdza m.in. że: „homoseksualizm to realizowanie swojej seksualności niezgodnie z naturalnym porządkiem rzeczy. Naturalny porządek rzeczy prowadzi...
  • Jak TVN24 z przaśnością centrum stolicy walczy2 kwi 2012TVN24, stacja telewizyjna będąca odzwierciedleniem intelektualnej kondycji polskiej klasy średniej, stworzyła z właściwą sobie (a więc chyba i polskiej klasie średniej) finezją felieton o squatach. Śmiechu było co nie miara, bo ci squattersi jacyś...
  • Nie ma alternatywy dla "Kasi Tusk"28 mar 2012Wojciech Orliński, który zazwyczaj jest trochę „za”, ale jednak bardziej przeciw (nawet jeśli jest „za”) odniósł się do kwestii istnienia „Kasi Tusk”. „Kasia Tusk” to wymysł publicystek...
  • Polska przestanie istnieć po Euro 201215 mar 2012Tytuł, drodzy czytelnicy, można rozumieć dwojako. Pierwsze skojarzenie jakie się nasuwa, to wizja totalnego fucked-upu związanego z Euro 2012.
  • Sukces Manify – mężczyźni, uczcie się odkurzania12 mar 2012W niedzielę po raz pierwszy w życiu byłem na Manifie. Wybierałem się na tę imprezę już kilka razy, ale zawsze jakoś nie wychodziło. A to nie było mnie w mieście, a to nauka do egzaminu, a to była jakaś robota do wykonania. W tym roku robota...