Wokół słów Jacka Rostowskiego, które padły w europarlamencie rozpętała się niepotrzebna burza. Rozbieranie na części pierwsze tej wypowiedzi nie miało większego sensu. Ot , nieco ostrzejszy chwyt retoryczny. Politycy PO przyznają, że nie potrafią utrzymać w ryzach swojego ministra finansów. Nie tylko oni mają ten problem.
Minister finansów odkrywa w sobie polityczny temperament. Coraz bardziej. Przed wyborami prezydenckimi wziął urlop, by zaangażować się w kampanię. Czasami było to wsparcie z nikim nie konsultowane. Na jedną z konferencji sztabu Komorowskiego wpadł zaskakując jej uczestników. W trakcie tej kampanii jest podobnie. Jak mówią sztabowcy PO Rostowski jest najbardziej aktywnym ministrem. Ma polityczne ADHD. Dzwoni do Jacka Protasiewicza, szefa sztabu PO, podrzuca pomysły. Jak sami przyznają - nie zawsze trafione.
Sztabowiec PO: – Rostowskiemu coraz bardziej się podoba polityczna walka. Dzięki temu, że mieszkał w Wielkiej Brytanii ma dystans do polskiej polityki i świeże spojrzenie. Czasami potrafi wpaść na pomysł, który nas zaskoczy. Często jednak musimy go hamować, bo jest zbyt oderwany od rzeczywistości.
Minister finansów nie ma łatwego życia. Musi trzymać na wodzy swój polityczny temperament. Podobny problem ma Zyta Gilowska. Na słowa Rostowskiego wypowiedziane w parlamencie europejskim zareagowała natychmiast. - "Żaden polski minister nie ma prawa straszyć groźbą fizycznej przemocy, wypowiedzianą nie wiadomo w czyim imieniu, bo chyba nie rządu Rzeczpospolitej, i niekonsultowaną z prezydentem"- powiedziała Gilowska "Naszemu Dziennikowi". Może jednak warto pomyśleć o debacie z udziałem tych dwojga ekonomistów. Oni sami mogli by zaspokoić swoje polityczne ambicje. A widzowie mieliby niezłe widowisko.
Sztabowiec PO: – Rostowskiemu coraz bardziej się podoba polityczna walka. Dzięki temu, że mieszkał w Wielkiej Brytanii ma dystans do polskiej polityki i świeże spojrzenie. Czasami potrafi wpaść na pomysł, który nas zaskoczy. Często jednak musimy go hamować, bo jest zbyt oderwany od rzeczywistości.
Minister finansów nie ma łatwego życia. Musi trzymać na wodzy swój polityczny temperament. Podobny problem ma Zyta Gilowska. Na słowa Rostowskiego wypowiedziane w parlamencie europejskim zareagowała natychmiast. - "Żaden polski minister nie ma prawa straszyć groźbą fizycznej przemocy, wypowiedzianą nie wiadomo w czyim imieniu, bo chyba nie rządu Rzeczpospolitej, i niekonsultowaną z prezydentem"- powiedziała Gilowska "Naszemu Dziennikowi". Może jednak warto pomyśleć o debacie z udziałem tych dwojga ekonomistów. Oni sami mogli by zaspokoić swoje polityczne ambicje. A widzowie mieliby niezłe widowisko.