Prezent pod choinkę polecam

Prezent pod choinkę polecam

Jeśli nie macie jeszcze Państwo pomysłu na prezentu, a nie ma być to kolejny krawat czy kosmetyk, to zachęcam do książki „Poczet przedsiębiorców Polskich”. Można, a raczej trzeba się z niej dowiedzieć, że polska historia, to nie tylko królowie i dowódcy często przegranych powstań i bitew, lecz także wybitni, nie tylko na polską skalę, przedsiębiorcy, którzy oprócz pomnażania majątku wiele dla polskości bezinteresownie uczynili.

Polacy od szkolnych lat uczeni są, by na ojczystą historię patrzeć przez pryzmat politycznych i militarnych wydarzeń. Od biedy przedstawia się skąpe wiadomości o kulturze, lecz zwykle też na tle polityki: jeśli romantyzm, to powstania i emigracja, jeśli pozytywizm, to praca organiczna. Na przybliżenie dziejów gospodarczych czasu już nie starcza.

Paradoksem jest, że w epoce realnego socjalizmu historii gospodarczej Polski poświęcano więcej uwagi, niż dzisiaj, w czasach wolnego rynku. Po 1989 roku nie powstała żadna licząca się synteza dziejów polskiej gospodarki i przedsiębiorczości. Ostatnie monumentalne opracowania pochodzą z czasów Gierka i Jaruzelskiego, co rzutuje na ich wartość, jako że podporządkowane były marksistowskiej wykładni historii.

Nie mamy więc porządnego opracowania naukowego, nie mamy również popularnej syntezy dziejów polskiej przedsiębiorczości. A przecież przez kolejne wieki ta przedsiębiorczość stanowiła ważny element narodowej historii. Bez sprawnej polityki finansowej i bez tych, którzy pożyczali pieniądze monarchom, trudno byłoby o militarne sukcesy ostatnich Jagiellonów. To wówczas pojawili się w królewskim otoczeniu Bonerowie, niemieccy bankierzy, którzy stali się potem możnymi posiadaczami ziemskimi i piastowali godności senatorskie. Warto też nadmienić, że, wbrew obiegowej opinii o polskiej szlachcie, wielu możnych ziemian z powodzeniem dorobiło się fortuny na operacjach finansowych. Choćby Jan Zamoyski czy Sebastian Lubomirski, który stworzył podwaliny bogactwa książęcego rodu.

W czasach Stanisława Augusta finansiści i fabrykanci otrzymywali tytuły szlacheckie – to symboliczne uznanie, że nie tylko ziemia jest przepustką do najwyższych godności. W szeregach polskiej szlachty znaleźli się bankierzy, jak np. Piotr Tepper czy Piotr Blank, oraz fabrykanci, jak Danglowie. Trudno też wyobrazić sobie, jak zmagania o polskość podczas 123 lat rozbiorów opisywać z pominięciem roli przedsiębiorców. Tych z polskimi korzeniami, jak Hipolit Cegielski, i tych obcych, którzy szybko się polonizowali, jak Geyerowie czy Lilpopowie.

Zanim doczekamy się popularnej syntezy, warto sięgnąć po książkę „Poczet przedsiębiorców polskich”. To zbiór kilkudziesięciu biogramów osobistości, które są szczególnie zasłużone albo bardzo charakterystyczne dla historii naszej gospodarki. „Poczet” rozpoczyna się w czasach, kiedy możemy mówić o pierwszych nowoczesnych finansistach na polskim gruncie, czyli u schyłku piętnastego stulecia, a kończy się na roku 1939. Potem, jak pamiętamy, mieliśmy półwiecze bez wolnej gospodarki, czego skutki odczuwamy do dziś.

Książka wydana przez Warsaw Enterprise Institute ma wielką zaletę: przybliża dzieje naszej gospodarki w sposób zrozumiały dla laika. Oprócz biogramów postaci, o których wyżej wspomniałem, autorzy zamieścili w niej sylwetki osób, które zostały niesłusznie zapomniane i trudno znaleźć ich życiorysy nawet w naukowych wydawnictwach. Choćby taki Pieter Stadnitski, amsterdamski bankier, syn polskiego emigranta. To on jako pierwszy europejski finansista zaryzykował udzielenie kredytu amerykańskim buntownikom, walczącym z Brytyjczykami. Kto wie, jak by potoczyła się historia Stanów Zjednoczonych, gdyby nie pożyczki na uzbrojenie. Jest też Anzelm Gostomski, szesnastowieczny magnat i polityk, a zarazem autor książki, w której wyłożono filozofię zarządzania majątkami ziemskimi, opartą na niewolniczym traktowaniu chłopów. Ta filozofia święciła triumfy ponad dwa wieki i negatywnie zaważyła na krajowej gospodarce. Są twórcy przedsiębiorstw z lat międzywojennych, istniejących do dzisiaj… Ale nie będę streszczał „Pocztu”. Lepiej po prostu kupić i przeczytać a bliskim położyć pod choinkę.

Ostatnie wpisy