List do Zbigniewa Bońka

List do Zbigniewa Bońka

Niedzielne popołudnie. Piękny stadion przy Łazienkowskiej w Warszawie. Sfinansowany decyzją ponad podziałami przez rządzących miastem. Ładna pogoda, prawie pełne trybuny kibiców, zagrzewających do boju ukochaną Legię. Dziś przed piłkarzami w zielonych koszulkach trudne zadanie: wrocławski Śląsk, lider tabeli. Stały fragment gry, rzut wolny z 30 metra. Kilkuosobowy mur, dwóch piłkarzy wicemistrza Polski przygotowanych do strzału. To tak dla zmyłki, bo nie wiadomo który odda strzał. Spadający liść jak Ronaldo, czy techniczne uderzenie w okienko jak Messi. Nie, zaskoczenie, pierwszy nie strzela tylko podaje lekko do drugiego, ten też nie strzela, podaje do bramkarza… Nie da się tego oglądać. Idę do gabinetu, napiszę list do szefa PZPN.

Szanowny Panie Prezesie,

Jestem kibicem od pół wieku. Pamiętam jeszcze jak rzut monetą dał Górnikowi awans do finału Pucharu Zdobywców Pucharu w 1970 roku i głos legendarnego Jana Ciszewskiego:… Polska… Górnik, a więc sprawiedliwości stało się zadość. Teraz nie ma rzutu monetą, została sprawiedliwość. A ta na europejskich murawach dla polskich klubów okazuje się coraz bardziej brutalna. W dowolnych europejskich rozgrywkach, dowolne polskie kluby odpadają na etapie eliminacji, czyli już wtedy gdy kluby nawet średniej klasy nie rozpoczęły jeszcze rywalizacji a ich piłkarze nie powrócili z urlopów. Piłkarze polskich klubów dni wolnych mają bez liku.

Dariusz Wołowski tytułuje swój tekst w Gazecie Wyborczej: „Pośmiewisko Europy”. Ostro? Nie, adekwatnie. Z czterech polskich drużyn, aż trzy nie dały rady żadnemu przeciwnikowi, a były to kluby o nazwach nad Wisłą nieznanych. Znany w Polsce jest Gibraltar, bo tam podczas wojny w katastrofie lotniczej zginął naczelny wódz generał Władysław Sikorski. Na tym brytyjskim terytorium zamorskim żyje jakieś 30 tys ludzi, a wicemistrz tego czegoś jest u siebie nie do pokonania przez Warszawską Legię. W Lidze Europy więcej punktów wywalczyły nawet zespoły z Lichtensteinu. Dariusz Dziekanowski uważa, że gra w Europie jest dla polskiego klubu pocałunkiem śmierci. – Szanse na sukces są niewielkie, a koszty, które trzeba ponieść, zbyt duże, by nie zapłacić za to później w lidze. A przecież ekstraklasa jest chlebem powszednim polskiego ligowca – uważa znany piłkarz i komentator.

Panie Zbyszku,

No właśnie, chleb powszedni. Problem tym, że nie da go się zjeść, a nawet oglądać. Wiem, że to nie o końca Pana kompetencje. W jednym z wywiadów mówił Pan, że nie może ingerować w strategię prywatnych, źle zarządzanych klubów. A szkoda, bo jest Pan także przedsiębiorcą, może chociaż jakieś szkolenia gratis by Pan właścicielom zrobił. Legia kilka lat temu dziwnym trafem zarobiła w europejskich rozgrywkach blisko 30 mln euro. Zamiast zainwestować w dobrych piłkarzy i kontynuować sukcesy, rozsprzedała ich i zakupiła gorszych. Ci, nie potrafią grać więc klub nie ma przychodów z wygranych meczy. Błędne koło absurdu. Tak jak cała polska piłka klubowa.

Czasami dla jaj oglądam polską ligę, niezła komedia lub komediodramat. Fascynuje mnie to jak można tak nieudolnie naśladować. Nagle jakiś zawodnik, który dzień wcześniej oglądał Messiego, próbuje w gąszczu dryblować. Potyka się o własne nogi, przewraca, nawet faul nieudolnie udaje. Żenada. Albo przerzuty na 40 metrów. Tak, widzieli je w telewizorze, ale jak to zrobić na boisku. Piłka leci w trybuny, albo nie dolatuje nigdzie, albo dolatuje a tam nie ma już tego co miał być.

Wczoraj, po kolejce ligowej dyskusja w TV. Jakiś ekspert mówi: może europejskich pucharach wystawiajmy juniorów, co to za różnica jakim składem się przegra a młodzież się czegoś nauczy. W sumie niegłupie. Ale mam lepszy pomysł. Ma Pan dobre i skuteczne kontakty w UEFA. Niedawno został Pan wybrany nawet do Komitetu Wykonawczego tych piłkarskich władz. Niech Pan proszę spowoduje, że polskie kluby zostaną z europejskich rozgrywek po prostu usunięte. Na jakiej podstawie? Obojętne, klubom gra się nie opłaca, widzowie muszą oglądać żałosne widowiska. Niech powodem dyskwalifikacji będzie stwierdzenie faktu, że polskie zespoły nie za bardzo rozumieją o co w tej grze chodzi, oni uprawiają jakąś inną dyscyplinę sportu.

Ostatnie wpisy