Pandemiczny brak przyszłości

Pandemiczny brak przyszłości

To chyba dla wielu z nas najgorsza dolegliwość. Nie wiele wiemy, nic nie możemy zaplanować. Nie możemy nawet zaplanować nieplanowanej decyzji o weekendzie w Paryżu, albo niespodziewanej wizyty. Nie możemy planować dochodów i wydatków. Wszystko zawieszone na czas nieokreślony.

Popsuł nam się samochód. Po prostu zamarł, żadnych czynności życiowych, nawet drgawki agonalne się nie pojawiły. Laweta i nadzieja, że to tylko śpiączka kliniczna, z której auto wybudzi mechanik. Ale też myśl, że może warto przy tej okazji pomyśleć nowym, mniej zawodnym modelu. Oglądam więc te nowe modele aut, sprawdzam optymalny model sfinansowania zakupu. Jednocześnie cały czas śledzę informację, czy pojechać można gdziekolwiek dalej, czy cofną cię na rogatce miasta, wręczając mandat itp. Jak, i po co, w takich okolicznościach myśleć o aucie wygodnym na dalekie podróże. Jutro mam podpisać notarialnie umowę deweloperską na właśnie budowane mieszkanie w Pruszkowie. Podpisać niby mogę, ale wpłacić 35 procent wartości tego nieistniejącego mieszkania w nieistniejącym budynku? To miała być inwestycja pod wynajem. Czy deweloper zakończy budowę, jakie ceny najmu będą za rok? Nic nie wiadomo. Mogę odstąpić od umowy, ale nie po to wybrałem tę inwestycję. Racjonalna decyzja finansowa sprzed dwóch miesięcy może okazać się wyrzuceniem pieniędzy w błoto.

Wiem, że przykłady banalne, a wręcz irytujący wobec pandemicznego zagrożenia, głębokiej recesji i dramatu nie tysięcy, ale już milionów ludzi. Świat się wali, a facet pisze o jakimś samochodzie i mieszkaniu. Piszę z premedytacją, bo oprócz śledzenia informacji o pandemii, sprawdzaniu liczby zakażeń i zgonów, ludzie chcą mieć na głowie normalne sprawy, chcą mieć plany, układać przyszłość, podejmować decyzje. A tu nie czas plany, przyszłość i decyzje. Jesteśmy w jakiejś stopklatce.

Banalne sprawy: co z wakacjami? Już jedne przepadły, 9 tysięcy zawieszone w próżni, czyli jednym z biur podróży. I tak schodzimy na coraz niższe piętra stanu beznadziei i bezradności. Co odpowiedzieć najemcy mieszkania na Tarchominie, który pozbawiony pracy w gastronomii, prosi o czasowe obniżenie czynszu najmu ? Kiedy pójdę do fryzjera? Tak, prawie łysy jestem, ale po bokach mam już pióra?

Odświeżyła mi się pamięć o zmarłym nie aż tak dawno ojcu. W wieku 86 nadal prowadził jakieś drobne sprawy adwokackie, ale to raczej dla zabicia czasu i uzupełnienia budżetu domowego. Ale planów już nie miał, choć był – jak na swój wiek - w pełni władz umysłowych i fizycznych. Żył przeszłością, przewidując słusznie, że przyszłość go nie dotyczy. A więc, niedzielne herbatki w coraz mniej licznym gronie żołnierzy AK, gdzie nie słysząc się wzajemnie, chaotycznie towarzysze broni wspominali czasy wojny i okupacji. Udało mi się namówić ojca na zakup nowej lodówki, ale okien już nie chciał wymieniać. I słusznie, zmarł nim nadeszła zima.

Teraz to ja czuję się jak facet 85 plus, bo straciłem sens planowania. Cele i planowanie ich osiągnięcia nakręca nasz umysł i uruchamia do działania. Brak celów i planowania wprowadza mózg w stan intelektualnej hibernacji. Jesteśmy w dużo gorszej sytuacji niż osoby osadzone w więzieniach. Więzień zna wyrok, my nie. Więzień wie, że zostało mu 2 lata i 217 dni, my nic nie wiemy. Więzień wie, że za dobre sprawowanie może wyjść wcześniej, my na nic wpływu nie mamy. Więzień nie boi się utraty pracy, bo nigdy normalnie nie pracował a żył np. z kradzieży, choć to też jakaś aktywność zawodowa. Więzień może planować życie na wolności, zgodne lub nie zgodne z prawem. Obojętne. My jesteśmy na wolności, lecz nie możemy z niej korzystać.

Od dawna głoszę pewną cyniczną tezę, pewnie sprzeczną z nauką Kościoła Katolickiego. Nie trzeba być teologicznie wyedukowanym, by znać słowa z ewangelii według Świętego Mateusza: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia, ani godziny”. Na egzegezę tu nie liczcie, poczytajcie sami. Weszło do języka potocznego. I jest stosowane w sensie dosłownym, dotyczącym zwykłych spraw i rzeczy ostatecznych. Budzi to bunt egzystencjalny, owocujący pomysłem, czy też pytaniem o sprawiedliwość losu ludzkiego. Otóż paradoksalnie sprawiedliwym postanowieniem kwestii eschatologicznej (nieuchronnej i ostatecznej) byłoby określenie daty śmierci dla każdego żyjące osobnika ludzkiego. Absurd. Nie, ułatwienie życia ludzkiego (dla wierzący: doczesnego). Wiem, że to brzmi jak science fiction i ją jest. Ale taka informacja, pozwoliłaby wprowadzić racjonalność w życiu osobistym, a zwłaszcza w finansach prywatnych czy też rodzinnych. Takie pragmatyczne podejście do życia, które i tak się po cichu odbywa.

Jak naliczana jest przyszła emerytura przez ZUS, który co roku przesyła klarowną prognozę ? Tu działa benchmark, odprowadzone składki dzielone są przez przeciętny wiek życia osobnika danej płci. Co to jest odwrócona hipoteka, której reklamy pojawiają się w mediach? Wypłacają ci miesięczną rentę, w zamian za zrzeczenie się danej nieruchomości na rzecz instytucji finansowej, z którą to zawierasz umowę. Wysokość miesięcznej renty obliczany jest na podstawie algorytmu uwzględniającego wartość nieruchomości, twój wiek, i prognozowaną ilość lat dzielących os śmierci. Smutne, brutalne? Nie, racjonalne.

Kończę ten wielowątkowy tekst statystykami wirusowymi na koniec dnia. Wczoraj w Polsce: 380 zakażeń, 23 zmarło. Łącznie 7582 zarażonych, 287 zmarłych. Na świecie: 2 049 888 zarażonych, 133 572 zmarło. Pewnie je znacie, śledzicie dane. Bo niby co macie robić?

Ostatnie wpisy