Rowling zerwana ze smyczy

Rowling zerwana ze smyczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Oto książka promowana jako „pierwsza powieść J.K. Rowling dla dorosłych”. Czy aby naprawdę? Ja bym ją raczej nazwał „pierwszą całkowicie nie dla dzieci”. Bo seria o Harrym Potterze też pod koniec dla dzieci raczej nie była. Zaczęła się jako uroczą nowoczesną literaturą dziecięcą, ale w finale dojrzała do poziomu najlepszej współczesnej literatury młodzieżowej.
Większość jej pierwszych czytelników płynnie dorastała z jej bohaterami, ale kiedy dziś jakiś ośmiolatek bierze się za „Kamień Filozoficzny” i później płynnie przechodzi do kolejnych tomów, to już przy czwartym, piątym może mieć problem. A czytanie ostatniego tomu przez dziesięciolatki to jakieś poważne nieporozumienie. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tymi dziećmi, które nie doczytają, że „Trafny wybór” to rzecz dla dorosłych.

Bo w tej powieści od pierwszych stron aż bucha niedziecięcością. Rowling zachowuje się jak szczeniak, który zerwał się ze smyczy – rzuca wulgaryzmami na prawo i lewo, skupia się na cielesności, seksualności swych bohaterów tak dokładnie jak tylko potrafi (a potrafi), opisuje brud, smród i rozmaite patologie. Ale oddajmy jej sprawiedliwość – to nie jest tylko szokowanie dla szokowania. To elementy naprawdę dobrze skonstruowanej fabuły. Oto maleńkie angielskie miasteczko Pagford i zamieszanie jakie wywołała w nim śmierć jednego z lokalnych radnych. Jest gęsto, ciekawie i różnorodnie. Od najbogatszych i najbardziej wpływowych po lokalne slumsy. Od starych babć po licealistów (to u nich jest najwulgarniej). Od ploteczek na rynku po złośliwe wpisy na internetowym forum. Rowling naprawdę umie konstruować postaci (i robi to tak dogłębnie, że aż trudno kogoś do końca polubić), pisać dialogi, komplikować fabułę. To świetna powieść obyczajowa, która mówi nam w niezłym i bardzo przystępnym stylu jak wygląda kondycja angielskiej prowincji w XXI wieku - co się zmieniło przez ostatnie dekady, a co wygląda nieomal identycznie jak w czasach Dickensa. Pięćset stron zleciało jak z bicza strzelił. I to bez żadnej magii (no dobra – na 41 stronie pojawia się słowo „czarodziej”, ale tylko raz). Jeśli miałbym z czymś porównać prozę Rowling, to czyta się ją trochę jak najlepsze małomiasteczko opowieści Stephena Kinga – on też tak potrafi opisywać prowincję i skomplikowane relacje jej mieszkańców. Oczywiście u Kinga zwykle po kilkudziesięciu, kilkuset stronach pojawia się jakieś mniej lub bardziej nadprzyrodzone zło, ale dopóki go nie ma – to właśnie coś analogicznego.

Rowling tym razem zrezygnowała z czarodziejskich różdżek by pokazać, że życie po prostu się toczy. Czasem zdarza się w nim coś niespodziewanego, czasem wynika z tego coś dobrego, czasem złego. Ale tak czy owak świat turla się dalej. W niektórych recenzjach krytykuje się „Trafny wybór” za soap-operowość i prostotę formy – tak, jakby znając siedem tomów Pottera można było spodziewać po Rowling nowego „Ulissesa”. Ale pewnie ci krytycy nie czytali żadnego Pottera i dlatego są teraz zdziwieni i rozczarowani. Ja z pewnością nie jestem i szczerze polecam.

PS. Jedyne do czego złośliwie się przyczepię, to zupełnie bezsensowny polski tytuł. W oryginale mamy „The Casual Vacancy” - chodzi o wakat w radzie gminy spowodowany śmiercią jednego z radnych. I to właśnie to puste miejsce na lokalnym świeczniku jest siłą napędową wydarzeń w powieści. To kogo ostatecznie wybrano i czy ten wybór był trafny jest rzeczą znacznie mniej istotną.

„Trafny wybór” J.K. Rowling; Znak 2012

Ostatnie wpisy

  • Znowu ten Karolak. Tylko nie ten3 gru 2013W poprzednio wydanej książkowej rozmowie Marii Czubaszek i Artura Andrusa czegoś mi brakowało. I już wiem czego. A w zasadzie, kogo. Wojciecha Karolaka.
  • Książki, których nie doczytałem26 paź 2013Nie przy każdym tomie jestem w stanie dotrwać do ostatniej strony. Z najróżniejszych powodów.
  • Na ochłodę8 lip 2013Największa porażka brytyjskiej marynarki w fascynującej i niesamowicie mroźnej wizji.
  • Niezapomniany milicjant5 lip 2013Jeden z najsłynniejszych i najpopularniejszych seriali telewizyjnych czasów PRL doczekał się wreszcie swojej monografii
  • Gestapo w piwnicy2 lip 2013Już jedenaście lat temu odszedł człowiek, który jak mało kto rozumiał na czym polega dobra rozrywka. Dbajmy o pamięć o nim.