Na ducha Lancelota

Na ducha Lancelota

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Nowy rok zacznijmy od baśni. Dosłownie. Jest taka świetna seria komiksów (jak głosi napis na okładce „Tylko dla dorosłych”) pod tytułem „Baśnie” - a w niej bohaterowie naszego dzieciństwa od Wilka z Czerwonego Kapturka, który jest szczęśliwym mężem Królewny Śnieżki i ojcem jej siedmiu dzieci, po Jasia i Małgosię, którzy wyrośli i mocno się zmienili.
Zmienionych Jasia i Małgosię za chwilę zobaczymy też w kinach („Hansel i Gretel: Łowcy czarownic”) - i mam wrażenie, że filmowy scenariusz jest lekko inspirowany pomysłem, jaki na dorosłe życie Jasia miał Bill Willingham. Idee z „Baśni” inspirują zresztą na lewo i prawo - w zeszłym sezonie w amerykańskiej telewizji ruszyły dwa seriale, które też bawią się klasycznymi baśniami w bardziej współczesny i dojrzały sposób („Grimm” i „Dawno, dawno temu”). Nie twierdzę, że przed Willinghamem nikt nie bawił się w udoroślanie bohaterów naszego dzieciństwa, ale w jego komiksowej serii jest to od lat robione zdecydowanie najciekawiej, najsprawniej i z największym rozmachem.

Tom „Dobry książę” o którym piszę, jest już bowiem dziesiątym albumem z tego cyklu - a właściwie nawet jedenastym, bo były jeszcze wydane poza główną serią „Baśnie z 1001 Nocy Królewny Śnieżki”, gdzie Willingham bawił się motywami z opowieści Szeherezady. Na szczęście każdy tom jest w miarę niezależny i dobrze obudowany we wprowadzenia, więc tak naprawdę można w dowolnym miejscu zacząć przygodę z epopeją o baśniowych postaciach, które w efekcie wielkiej wojny zostały wygnane z własnych krain i od kilkuset lat świetnie się maskując żyją wśród nas (aktualnie - oczywiście na Manhattanie). Wojna niestety i tu nie daje o sobie zapomnieć - i o tym w dużej mierze jest ta opowieść.

Tytułowym bohaterem najnowszego grubaśnego (ponad 200 stron) tomu jest postać do tej pory występująca gdzieś w tle serii - woźny w budynku Baśniowców, zwany dotąd Muchołapem. Oto okazuje on się znanym z bajek Żabim Królem, który stracił pamięć przed wiekami widząc brutalną śmierć żony i dzieci podczas walk w Rodzinnych Stronach. Teraz Ambroży, w towarzystwie ducha Lancelota, poprzez Studnię Czarownic i miejscowy odpowiednik Krainy Umarłych rusza w swą wielką misję, która może zmienić przyszły układ sił w wojnie i w nadzwyczaj baśniowy sposób opowiedzieć nam coś głębszego o przeznaczeniu.

„Baśnie” to komiks równocześnie lekki i mądry, zabawny i poważny, rysowany w sposób prosty i przejrzysty, ale z pięknymi metaforycznymi okładkami. Willingham i towarzyszący mu graficy potrafią wziąć z komiksowej formy to, co najbardziej dziś przydatne, by atrakcyjnie i przejrzyście snuć współczesne baśnie. A że komiksy coraz bardziej i częściej czytają dorośli (bo dzieci wolą ekrany interaktywnych zabawek), to i te „Baśnie” skierowane są do dorosłych. Polecam.

„Baśnie: Dobry książe” Bill Willingham, Mark Buckingham i inni; Wyd. Egmont Polska 2012

Ostatnie wpisy

  • Znowu ten Karolak. Tylko nie ten3 gru 2013W poprzednio wydanej książkowej rozmowie Marii Czubaszek i Artura Andrusa czegoś mi brakowało. I już wiem czego. A w zasadzie, kogo. Wojciecha Karolaka.
  • Książki, których nie doczytałem26 paź 2013Nie przy każdym tomie jestem w stanie dotrwać do ostatniej strony. Z najróżniejszych powodów.
  • Na ochłodę8 lip 2013Największa porażka brytyjskiej marynarki w fascynującej i niesamowicie mroźnej wizji.
  • Niezapomniany milicjant5 lip 2013Jeden z najsłynniejszych i najpopularniejszych seriali telewizyjnych czasów PRL doczekał się wreszcie swojej monografii
  • Gestapo w piwnicy2 lip 2013Już jedenaście lat temu odszedł człowiek, który jak mało kto rozumiał na czym polega dobra rozrywka. Dbajmy o pamięć o nim.