King nie wytrzymał

King nie wytrzymał

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Kolejna opowieść ze świata Mrocznej Wieży. Nikomu do niczego nie potrzebna, ale świetnie się czyta.
Właśnie ukazuje się nowa powieść Stephena Kinga, pora więc rozliczyć się z poprzednią. Tym bardziej, że to idealny przykład współczesnej twórczości tego pisarza. Szkatułkowa opowieść, która nie ma większego sensu, nie ma jakiegoś wyrazistego tematu, ot baśń. Czasy w których u Kinga o coś chodziło, gdy myśl, idea, pomysł, treść była równie istotna jak samo snucie opowieści już dawno minęły. Od lat on po prostu opowiada. Zawsze dobrze, zawsze ciekawie, ale często dla samego opowiadania. Dla mnie cezurą była właśnie „Mroczna Wieża”. Im dalej brnęło się w ten cykl (przez samego Kinga nazywany jego Opus Magnum) tym mniej tam o coś chodziło. King wymyślał coraz bardziej spektakularne i skomplikowane konstrukcje, pięknie je rozgrywał jako opowieść, ale była to pusta forma. Aż do równie nic nie znaczącej puenty.

Ta saga zajęła Kingowi wiele lat życia i siedem tomów. Kiedy ją skończył wziął się za inne fabuły i produkuje je rok po roku. Nie potrafi przestać. To jeden z najlepszych opowiadaczy świata, który nie potrafi przestać, nie potrafi się powstrzymać. Opowiada i opowiada. Z dala od „Mrocznej Wiezy” King wytrzymał osiem lat. I w zeszłym roku do niej wrócił. Bo to jego zdecydowanie ulubiona kreacja. Od dekad w większości swych powieści wstawia rozmaite mniejsze bądź większe nawiązania do tego świata – pojawiają się postacie, miejsca, wątki zahaczone w tym siedmioksięgu. A teraz już ośmioksięgu, bo „Wiatr przez dziurkę od klucza” stał się nowym tomem piątym przesuwając pozostałe o jeden – choć jak łatwo się domyśleć jego fabuła nic nie zmienia w głównej osi wydarzeń. Ot, podczas podróży bohaterowie muszą się zatrzymać i Roland zaczyna snuć opowieść o swej młodości. A jej trzonem jest bajka, którą kiedyś opowiadała mu matka. I już. Mamy nową „Mroczną Wieżę” - piękną, wciągającą opowieść pełną archetypów i magii.

I nawet nie mam do Kinga żalu za to, że ta powieść to piękna pusta szkatułka. Żal mam o coś innego. Kilka lat temu bowiem pisarz dogadał się z wydawnictwem Marvel i pobłogosławił serii komiksowej, która poszerza świat „Mrocznej Wieży” opowiadając o młodości Rolanda. Komiksowi twórcy pod okiem Kinga dopełniali jego kreację i zapełniali białe plamy tej opowieści. A teraz oto mistrz sam zdecydował się wrócić do swej fabuły i nie przejmując się w ogóle tym, na co sam się zgodził i co ponoć autoryzował, opowiedział zupełnie coś innego. Sceny z młodości Rolanda w „Wietrze” i te z komiksów są nie do pogodzenia. I czego jak czego, ale takiej fuszerki się po Kingu nie spodziewałem...

„Wiatr przez dziurkę od klucza” Stephen King; Albatros 2012

Ostatnie wpisy

  • Znowu ten Karolak. Tylko nie ten3 gru 2013W poprzednio wydanej książkowej rozmowie Marii Czubaszek i Artura Andrusa czegoś mi brakowało. I już wiem czego. A w zasadzie, kogo. Wojciecha Karolaka.
  • Książki, których nie doczytałem26 paź 2013Nie przy każdym tomie jestem w stanie dotrwać do ostatniej strony. Z najróżniejszych powodów.
  • Na ochłodę8 lip 2013Największa porażka brytyjskiej marynarki w fascynującej i niesamowicie mroźnej wizji.
  • Niezapomniany milicjant5 lip 2013Jeden z najsłynniejszych i najpopularniejszych seriali telewizyjnych czasów PRL doczekał się wreszcie swojej monografii
  • Gestapo w piwnicy2 lip 2013Już jedenaście lat temu odszedł człowiek, który jak mało kto rozumiał na czym polega dobra rozrywka. Dbajmy o pamięć o nim.