Marek Kondrat: Nie chcę grać Marcinkiewicza

Marek Kondrat: Nie chcę grać Marcinkiewicza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Muszę się państwu do czegoś przyznać. Historia Kazimierza Marcinkiewicza i jego Isabel zapisała się w mojej pamięci poetyckiej tak mocno, że wbrew publicystycznej tendencji, aby zabić tę miłość, zapragnęłam uroczej parze jakoś pomóc.

Pomyślałam sobie, że dobrze by było, gdyby o tej miłości - w sprawie której jest tak wiele niedomówień, że ciągle musimy sobie coś o niej napisać w gazetach lub wyjaśnić na wizji - ktoś w końcu nakręcił film. Dowiedzielibyśmy się wówczas o zagadnieniu wszystkiego od A do D i z uzasadnioną satysfakcją oraz nasyconym głodem wiedzy ruszylibyśmy ku innym, bardziej prestiżowym tematom (na przykład warto by sprawdzić, kiedy przed wymiarem sprawiedliwości zacznie się monachijska sprawa Jana Rokity)...

Chcąc przyspieszyć drogę Marcinkiewiczów na srebrny ekran, zadzwoniłam do znanego aktora Marka Kondrata z dziecięcą ufnością, że do roli byłego premiera z Gorzowa zgłosi się, jeszcze zanim zadam mu pytanie.

A tu cios.

- Nie chciałbym zagrać Marcinkiewicza. To nie jest żadna rola – wypalił Marek Kondrat. – Nie zagrałby pan w filmie o namiętnej miłości na styku wielkiej polityki i zwykłego życia, na linii Londyn-Gorzów-Brwinów? – dopytywałam zanęcająco. – Proszę pani, może gdyby to był film o upadku człowieka. Ale to nie jest nawet upadek, tylko degrengolada – odparł zniesmaczony.

Cóż. Skoro nie w filmie, to może rzeczywiście chociaż serial. Zadzwonię do Ilony Łepkowskiej zapytać, czy znalazłaby dla Kaza i Isabel miejsce w „Barwach szczęścia” lub „M jak miłość”.

A wy kogo byście widzieli w roli Isabel?

Bez odbioru

Ostatnie wpisy

  • c.d. "Ż" i "Z"23 maj 2010Kampanijne literki rwą do przodu, ale musimy uporządkować tyły pochodu...
  • "Ż"20 maj 2010Zacznę od końca, bo w kampanii prezydenckiej 2010 wszystko jest na opak.
  • Dzień Ziobry Państwu, czyli przeprosinki pana Zioberka10 sty 2010Napoleon był malutkim facetem, ale Francja nigdy nie była tak wielka, jak pod jego wodzą. Dlatego nie zżymajmy się na maleńkie literki, którymi Ziobro przeprosił dr. Garlickiego, bo literki te sprawiły, że polska demokracja ma szansę być mocniejsza.
  • Amerykańska choroba9 sty 2010Dziś o międzynarodowych chorobach, na które nikt jeszcze nie wymyślił szczepionki (Ewa Kopacz może więc spać spokojnie)
  • Ćwikła z Obamy, Kaczyńskiego i Tuska29 gru 2009Dziś temat polityczno-warzywny, bo i czasy są ostatnio jakieś buraczane...