Antywindykacja od kuchni. Dwa przykłady

Antywindykacja od kuchni. Dwa przykłady

Święta. Wszystko w wielkim pędzie. Idziesz do banku po pieniądze na zakupy, a tu – zong! Konto zajęte przez komornika! Nie dostaniesz ani złotówki. Ale przecież ja nie mam żadnego tytułu egzekucyjnego! O co chodzi? – dziwisz się.

Taka właśnie sytuacja spotkała w tym tygodniu dwoje moich klientów. Bardzo przykre, piekielnie uderza w emocje, nie mówiąc o możliwych konsekwencjach. W antywindykacji nazywam taki przypadek jako:

Zabłąkana kula

Zadłużone osoby nie mogące spłacać swoich zobowiązań, którym pomagam w „normalnym” funkcjonowaniu, zgłaszają do mnie wszystkie swoje długi. Są to zwykle pożyczki i kredyty bankowe (lub chwilówki), które wtedy trafiają pod „nadzór specjalny”. Czyli nic nie może się wydarzyć, pod warunkiem, że dana osoba skrupulatnie pilnuje korespondencji, szczególnie przesyłek sądowych. I odpowiednio reaguje na dane pismo.

Jedną z zalecanych technik antywindykacyjnych (zawsze doradzam takie działanie na początku współpracy) jest nieposiadanie własnego konta osobistego przez zadłużoną osobę, lub – nietrzymanie tam żadnych środków. Ale jest to tylko rada, a nie nakaz. Czasem klient uznaje, że skoro wszystko jest „pod kontrolą”, żaden komornik się nie pojawi.

No właśnie. Nie pojawi się, jeśli sprawa dotyczy zobowiązania, które jest „pod nadzorem”. Ale przecież klient nie urodził się wczoraj, mógł o czymś zapomnieć, albo coś się wydarzyło w przeszłości, co zostało przez daną osobę zbagatelizowane. Tak właśnie było w opisanych przypadkach: były to stare, sporne tematy, które to sprawy moi klienci uznali za zamknięte. Gdyby jednak posłuchali mojej rady, do tego przykrego zdarzenia by nie doszło.

Stąd też widać słuszność poniższej maksymy z dziedziny antywindykacji:

Rada 1. Nigdy nie trzymaj środków na własnym koncie osobistym!

Skoro już zajrzeliśmy do antywindykacyjnej kuchni, uchylę jeszcze jednego rąbka sztuki tajemnej tej dziedziny.

Chodzi o sytuację, często występującą u frankowiczów, kiedy to kredytobiorca koncentruje się wyłącznie na spłacie „hipoteki”, uznając wyższość tego długu nad pozostałymi zobowiązaniami. Co jest poniekąd słuszne, ale może się okazać bardzo niebezpieczne, jeśli pewnych działań dłużnik zaniecha. Oto moja przestroga dla takich osób:

Uważaj na „z boku strzał”!

O co zatem chodzi? Dłużnik hipoteczny (nie musi to być tylko problem frankowicza), tak bardzo stara się, aby spłacać kredyt obciążający jego mieszkanie, iż nieco po macoszemu traktuje inne zobowiązania. Nie dlatego, że osoba ta jest niesolidna, ale nie na wszystko starcza jej kasy. Mając do wyboru czy spłacam „hipotekę”, czy płacę czynsz za mieszkanie, wybiera to pierwsze; po czym długi wobec wspólnoty rosną z miesiąca na miesiąc.

Ale może to być także każde inne zobowiązanie, np. pożyczka konsumpcyjna na drobne kilkanaście tysięcy złotych. Powyższe działanie, kiedy to kredytobiorca hipoteczny, pragnąc za wszelką cenę uratować mieszkanie przed licytacją komorniczą, zaniedbuje inne obowiązki płatnicze, może okazać się tragiczne w skutkach – o ile zawczasu dana osoba odpowiednio się nie zabezpieczy.

Co się może wydarzyć? Niespłacone zobowiązanie powoduje wystąpienie wierzyciela do sądu, tam tenże uzyskuje nakaz zapłaty, potem – tytuł egzekucyjny. Nie musi tak się stać, ale bardzo często taką sytuację spotykam w swojej praktyce. Bo klient cały czas myśli tylko o tym, aby nie stracić mieszkania, więc całą uwagę kieruje na obsługę kredytu hipotecznego.

Dalej sprawa idzie bardzo nie po myśli tego dłużnika. Wierzyciel mając tytuł egzekucyjny idzie z nim do komornika i nakazuje egzekucję z całego majątku dłużnika. Komornik namierza mieszkanie tej osoby i wpisuje się do III działu księgi wieczystej, zmierzając potem do licytacji tej nieruchomości.

Czy można było się przed tym uratować? Oczywiście! Oto kolejna maksyma ze sztuki antywindykacji:

Rada 2. Jeśli nie jesteś w stanie spłacać swoich zobowiązań, nie możesz być właścicielem (ani współwłaścicielem) nieruchomości!

Na tym muszę zakończyć ten mini – wykład, tj. nie mogę zdradzać, jakie metody wchodzą w rachubę w podobnych sytuacjach. Nieumiejętne wyzbycie się własności mieszkania lub domu grozi m.in. zastosowaniem skargi pauliańskiej.

Ostatnie wpisy