Rewolucja przed końcem świata

Rewolucja przed końcem świata

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeszcze w 2010 roku czeka nas wielkie wydarzenie. Kto wie, czy nie jedno z najważniejszych w historii rozrywki. Microsoft szykuje bowiem dzieło, które raz na zawsze może zmienić oblicze gry i filmu. Proszę Państwa: oto Project Natal.
Jedni twierdzą, że to zaczątek Matrixa, inni - że mamy do czynienia ze zmierzchem rozrywki, jaką znamy do tej pory. Nie będzie już myszek, klawiatur i innych kontrolerów. Tylko konsola i my. I Natal, który rozpozna każdy ruch naszego ciała.

Czym jest enigmatyczny projekt? To dodatek do popularnej konsoli Xbox 360. Microsoft opisuje go jako "nowe doświadczenie gier i rozrywki bez kontrolera". Myszka, klawiatura czy konsolowy pad odejdą więc do lamusa. Swoją postacią - piłkarzem, wojownikiem, kierowcą - będziemy sterować wyłącznie za pomocą intuicyjnych ruchów ciała, wykrywanych przez urządzenie.

Jak wygląda to w praktyce? Otóż, włączamy, na przykład, wyścigi. Wygodnie rozsiadamy się na kanapie przed konsolą. Wyciągamy ręce przed siebie, tak jak byśmy trzymali kierownicę. I wszystkie czynności wykonujemy dokładnie tak, jak siedzielibyśmy w samochodzie - skręcamy, zmieniamy biegi, dodajemy gazu. W powietrzu. Natal wykrywa nasze ruchy i "przekłada" je na odpowiednią akcję na ekranie. A wszystko to dzieje się w czasie rzeczywistym, bez żadnego opóźnienia.

Podobnie wygląda granie w piłkę nożną czy jazdę na deskorolce. To jednak nie koniec możliwości Natala - jego twórcy stworzyli dzieło z naprawdę gigantycznym potencjałem.

Jedną z aplikacji stworzonych pod projekt jest Milo - wirtualny chłopiec, obdarzony niesamowitą sztuczną inteligencją. Wirtualny chłopiec potrafi: rozpoznać głos, emocję, "słuchać" tego, co mówimy, a nawet rozmawiać z graczem w czasie rzeczywistym. My zaś możemy "wstąpić" w świat Milo. Poznajemy chłopca i odwrotnie - on poznaje nas.
W filmie prezentującym możliwości programu, przyjaciółka Milo łowi ryby. Po "podejściu" do krawędzi pomostu, patrzy w wodę. Po chwili na tafli pojawia się jej odbicie - i już jest w wirtualnym świecie. Może dowolnie "poruszać" wodą, łapać ryby - i wszystko to za pomocą własnego ciała, ruszając się tak, jak robi się to w "realu".
W innej scenie Milo prosi swoją koleżankę o narysowanie ryby. Kobieta bierze do ręki prawdziwą kartkę, rysuje schematyczną rybkę, "podaje" kawałek papieru w stronę urządzenia. A ono w ułamki sekund skanuje kartkę i "przenosi" ją do świata Milo. Chłopiec bierze rysunek do ręki i ogląda go. Trudno uwierzyć? Można się przekonać na własne oczy, oglądając ten filmik.

Natal sam w sobie jest urządzeniem genialnym. Potrafi rozpoznać głos i zawartą w nim emocję, twarz, ruchy i wszystko to przetwarza w czasie rzeczywistym. Microsoft w istocie stworzył dzieło, które nawet dwa lata temu nikomu się nie śniło, najwyżej twórcom Matrixa. Jakie konsekwencje może nieść ze sobą ten wspaniały wytwór technologii?

Natalowi zarzuca się, że bardziej niż obecne gry może on prowadzić do alienacji graczy. To jednak odwieczny problem nie tylko gier, ale i filmów czy książek - łatwo bowiem zatracić się w innym świecie, papierowym czy wirtualnym. Koronnym argumentem za wzrostem alienacji jest fakt, że skoro można np. kopać piłkę w domu, to po co wychodzić? Działa to jednak w dwie strony. W zimie trudno bowiem biegać po boisku (szczególnie w Polsce, gdzie wciąż cierpimy na deficyt murawy), można więc chociaż "kopać" w domu. I też będzie to jako taki wysiłek fizyczny, na pewno większy niż siedzenie na kanapie z kontrolerem w ręku.

Niewątpliwie pozytywnym aspektem Natala będzie upowszechnienie gier. Łatwość użytkowania i intuicyjność sprawią, że każdy będzie mógł zagrać w co tylko zechce. Ludzie starsi czy niezbyt obeznani ze sprzętem nie będą musieli uczyć się obsługi konsoli czy komputera. Również interaktywność ma tu ogromne znaczenie. O wiele ciekawiej wygląda osoba radośnie skacząca przed telewizorem niż rozwalony w fotelu gracz z ręką na myszce, prawda?

Czy takie dzieło może więc mieć negatywny wpływ na nasze życie? Owszem. Chłopiec Milo i jego świat do złudzenia bowiem przypominają Matrixa. Wysoko rozwinięta sztuczna inteligencja, łatwość przeniesienia się w wirtualny świat... A przecież to dopiero początek, co odrobinę przeraża.

Mimo to - czekam z niecierpliwością na rewolucję. Po Natalu nic już nie będzie takie jak dawniej.

Ostatnie wpisy

  • PiStrażnicy internetu, część II18 lut 2011W swoim ostatnim wpisie komentowałem powstanie sejmowego Zespołu ds. Promocji Wolności Przekazu i Poszanowania Zasad Dialogu Społecznego w Komunikacji. Czyli de facto – zespołu ds. cenzurowania Internetu. Mój wniosek był prosty i krótki:...
  • PiStrażnicy internetu7 lut 2011Próba ukrócenia wolności internautów przez naszych polityków była tylko kwestią czasu. Wiadomo bowiem, że gros parlamentarzystów nie posiada za grosz autoironii i dystansu do własnej, jakże Ważnej Osoby. Nasza klasa polityczna jest wyjątkowo...
  • Słaby Weekend2 lut 2011O nowym filmie Cezarego Pazury mówiło i mówi się całkiem sporo. Głównie rzeczy negatywnych. W weekend postanowiłem zweryfikować te ponure recenzje i wybrałem się na "Weekend". Rzeczywistość zdecydowanie przekroczyła moje oczekiwania.
  • Parlament Europejskiego Absurdu23 gru 2010Unia Europejska od samego początku budzi wesołość, zarówno wśród polityków jak i obywateli państw członkowskich. Legendarne już ustalanie zakrzywienia banana jest skrajnym przykładem na absurdalne zachowania urzędników UE. Niestety, w Parlamencie...
  • Po polsku i bezpiecznie8 gru 2010Kiedyś pisałem o rodzicach, którzy nie patrzą na wirtualne poczynania swoich dzieci. Dziś mam przyjemność pisać o tym, że polska kampania PEGI (europejski system oznaczania gier według kategorii wiekowej) wygrała międzynarodowy konkurs i zostanie...