Rzeczpospolita Smoleńska

Rzeczpospolita Smoleńska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wstajemy z łóżka, otwieramy gazety bardziej polskie od oscypka w bigosie lub pstrykamy pilotem po jedynych słusznych kanałach i chłoniemy przerażającą, "ukrytą przed wieloma" wiedzę. Oni... Oni są wszędzie!
Nie ma pracy dla młodych, przegrzany licznik Balcerowicza nie nadąża ze zliczaniem długu publicznego. Dlaczego tak się dzieje? Bo Polskę chcą zniszczyć "oni", niewidzialna siła wpychająca kamienie między potężne koła zębate biało-czerwonego systemu. Wichury zrywają folię znad papryki, a cukier za pięć pięćdziesiąt - jak żyć, panie premierze, no jak? Jak żyć, kiedy "oni" chcą nas zagłodzić, wydry polskie na buraki cukrowe napuszczają i przestworza piastowskie w tornada masońskimi czarami sprzęgają. Tysiąc pięćset sto dziewięćset pomników smoleńskich wciąż stanąć nie może w każdej wsi i każdym mieście, bo "oni" chcą byśmy o Smoleńsku zapomnieli. Ale to już tylko łabędzi śpiew „onych” – niedługo bowiem loże i salony (gdziekolwiek są one) spłoną od ognia prawej i sprawiedliwej pożogi. Rwący się do boju Jarosław Polskęzbaw pochodnię już był chwycił, Szczerbiec naostrzył i zbroję na rozmiar wyklepał.

Siedlce. Godzina zero pierwszego dnia rewolucji. Łże-elity w ukryciu przygryzają paznokcie i pocą się w garniturach od Hugo Bossa, a tymczasem odważny Polskęzbaw ręce do góry wznosi i od mlaśnięć do czynów przechodzi. Oto ulica - niczego nieświadoma zwykła, siedlecka ulica - imieniem Lecha Kaczyńskiego jest chrzczona, inna zaś - równie dotychczas przeciętna i w pieśniach przemilczana – imieniem Ryszarda Kaczorowskiego będzie od dziś dzień zwana. Tłumy wiwatują, Słońce goreje, chmury marszczą swe czoła w patriotycznej zadumie, a samochody mkną po nobilitowanych, choć wciąż dziurawych szosach radośnie jak nigdy wcześniej. Ale to nie koniec. Prawdziwy cios dla kondominialnej postkomuny dopiero nadchodzi. Oto bowiem spomiędzy dwu szlachetnych ulic wyłania się waląc splendorem po oczach gapiów Rondo Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. To już jest knock-out... Co za moc, co za gracja... - Trzeba pamiętać o ofiarach katastrofy smoleńskiej - przypomina zwycięski Polskęzbaw. - Nawet, gdy bardzo wielu chce, byśmy zapomnieli – dodaje znacząco.

Nie zapomnimy! Nawet gdybyśmy bardzo tego chcieli, gdybyśmy śnili po nocach o smoleńskiej niepamięci i prali swe mózgi wiadomościami z masońskich telewizji, to i tak o Smoleńsku pamiętać będziemy. Bo chociaż "oni" robią co mogą by wrak tupolewa zeżarła zagraniczna rdza nim do ziemi wolskiej wróci, smoleńska katastrofa pozostaje idee fixe wiecznie drugiej polskiej partii politycznej. A jak wiadomo, polityką możemy się nie interesować, ale ona interesuje się nami - stąd też Smoleńsk będzie obecny w naszej zupie, w naszych parówkach, w szufladach, dziurawych skarpetach i paście do zębów. Nie jest to oczywiście zwykły Smoleńsk – to Smoleńsk w najlepszym, najpiękniejszym, PiS-owskim wydaniu. "Zwykły" Smoleńsk - ten prawdziwy z gliny, ziemi, drzew i ludzi ulepiony dawno został już odseparowany od swojego wyidealizowanego obrazu. Smoleńsk prawdziwy żyje teraz gdzieś poza granicami patriotycznej abstrakcji, zapomniany w realnej do bólu rosyjskiej ziemi, na której zrządzeniem okrutnego losu zginęło 96 Bogu ducha winnych Polaków.

W zupełnie innym wypadku zginęli ci, o których na swój upiększony i wybiórczy sposób pamiętać chce Jarosław Polskęzbaw. - Trzeba pamiętać, że nie zginęli w zwykłym wypadku. Zginęli w drodze do Katynia, wykonując swój narodowy, a w wypadku wielu także państwowy obowiązek, obowiązek pamięci o naszych przodkach - przypomina mesjasz prawicy, która – nota bene - zdołała już całkowicie przywłaszczyć sobie pamięć o smoleńskiej katastrofie. A teraz pamięć tą chcą zniszczyć "oni" zwani też "wieloma", czyli każdy kto nie trzyma strony Prawa i Sprawiedliwości.

Szef PiS-u zapomina jednak lub bardzo chce zapomnieć, że wśród ofiar katastrofy znaleźli się również ci, którzy nie byli z nim za pan brat, a którzy należeli właśnie do "onych". "Oni" jednak nie oddali życia za ojczyznę. „Oni” zginęli w "zwykłym wypadku", przeto w pieśniach patriotycznych będzie się o nich mówić: "i osoby towarzyszące".

Gdyby jednak poprosić Jarosława Polskęzbawa o odstawienie w kąt bajek o kondominiach, ukrytych opcjach, obcych siłach, "nich" i "wielu" oraz zmusić do używania konkretów, okazałoby się, że całą PiS-owską ideologię trafiłby szlag. Panie prezesie, "oni" są wśród nas, bo są jednymi z nas. No ale "my" jesteśmy przecież lepsi...

Ostatnie wpisy

  • Dlaczego jestem za igrzyskami w Krakowie18 mar 2014Od listopada ubiegłego roku Kraków walczy dzielnie o igrzyska olimpijskie. Na forach internetowych i portalach społecznościowych dumni Polacy żywo kibicują stolicy Małopolski, przypominając o niedawnym olbrzymim sukcesie organizacyjnym...
  • Nasze dzielne Biniendy29 paź 2013Halo, halo, nie wiem, czy mnie dobrze słychać, dzwonię z wiadra. Proszę wybaczyć moją nieskładną narrację. To eksperyment myślowy bardziej, niźli wpis na bloga.
  • O "logice" homofobów15 paź 2013Przeciwnicy wprowadzenia małżeństw jednopłciowych powinni zadać sobie jedno ważne, ale to bardzo ważne pytanie: co ich legalizacja zmienia w moim życiu? Podpowiem. Odpowiedź brzmi: NIC.
  • A to Polska właśnie (1): Pięknie brzydko, radośnie smutno31 sie 2013Pewna amerykańska dziennikarka odwiedziła Polskę na festiwalu rockowym. Pisała zszokowana w reportażu: szaro, brudno, smutno, czuć drugą wojnę, swastyki na murach, za murami przyczajeni brutale. A krzyż jej na drogę. Nasz kraj jest fajny. Mówię to...
  • A to Polska właśnie (2): Polska krew na polskich rękach31 sie 2013Wszystkie twarze Palikota, wrzaski Niesiołowskiego czy piana Krystyny Pawłowicz to nic nowego. Polska polityka/władza zawsze była dzika, obłudna i ociekająca nienawiścią, odkąd szlachta, czyli potomkowie wojów, którzy najlepiej siekali Niemców...