Morawy bliskie sercu

Morawy bliskie sercu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Morawscy winiarze pukają do naszych drzwi. Coraz śmielej, nie zważając na pogradliwe spojrzenia na „Pepików” i naszą niewiarę, że na Morawach można produkować coś dobrego.
Dla każdego Polaka, który choć raz podróżował samochodem na południe Europy nazwy miejscowości Mikulov i Znojmo brzmią znajomo. Kojarzymy je z istniejącymi do niedawna strefami wolnocłowymi, gdzie kupowało się za grosze gorzałkę, z przydrożnymi barami, gdzie wypijaliśmy ostatnie przed wjechaniem do strefy euro tanie piwo, z zajazdami, w których spędzało się noc przed wizytą w Austrii, we Włoszech, czy gdziekolwiek indziej.
Przecinaliśmy Morawy pospiesznie i nieuważnie zwracając więcej uwagi na niemieckojęzyczne szyldy nad zawieszonymi w oknach czerwonymi latarniami niż na opadające łagodnie ze wzgórz Palavy winnice.

W zeszłym tygodniu na krakowskie targi Enoexpo zjechała po raz kolejny grupa prężnych producentów z Moraw. Michlovský, Spielberg, Nové Viniarstvi, Patria Kobylí, czy Vinohrady – wszyscy prezentowali klasyczne wina z moraw: białe millerki, veczerki, vlaszaki, ryniaki, ale i czerwone frankovki, zweigelty, czasem nawet pinot noir. Kto chciał dobrodusznie poklepać czeskich braci po plecach, zastosować taryfę ulgową, oceniać „jak na Morawy” był w Krakowie rozczarowany. Nowa generacja winiarzy z Moraw wie doskonale jak robić wino. Praktykuje na codzień po drugiej stronie granicy, w pobliskich regionach Austrii: Weinviertel, Kremstal, Kamptal, czy Wachau. Przejechanie ze Znojma do jego stolicy, Retz, zajmuje przecież kwadrans.

Wina bronią się same. Zachowują kapitalną świeżość i soczystość owocu. W wielu znać charakter siedliska, z którego pochodzą. Zdecydowana większość urzeka czystością. Czuć po nich nowoczesną technologię, higienę winiarni i piwnicy, a jednocześnie przywiązanie do lokalnej tradycji winiarskiej i morawskiego stylu. Nikt nie chce nikogo naśladować.
Większość pokazywanych w Krakowie win morawskich ma jeszcze jedną cechę – znakomicie pasuje do jedzenia, także do polskiej kuchni.

Już wkrótce część z Państwa znów pojedzie w Alpy na narty, znów zatrzyma się na nocleg, czy choćby obiad w Mikulovie, Lechovicach, Znojmie, czy Lednicach. Zamiast znakomitego pilsnera, czy beherovki poproście o kartę win. Poradźcie się kelnera i weźcie flaszkę veltlínskégo, albo vlaszaka. Może być zresztą rulandské šedé... Na świecie jest ciągle tak wiele do odkrycia.

Ostatnie wpisy

  • Młodszy brat wychodzi z cienia18 paź 2010Montsant to niewielka denominación de origen w Katalonii. Liczy ledwie 8 lat i ciut ponad 2000 ha. Od początku istnienia pozostaje w cieniu legendarnej (choć legenda to też zupełnie nowa), leżącej po sąsiedzku D.O.Q. Priorat.
  • Powakacyjny remanent: Best of Riesling 201027 wrz 2010Riesling trzyma się znakomicie. Trudno było o inną konkluzję po konkursie „Best of Riesling” w palatyńskim Neustadt-Hambach, gdzie startowały wina z tej odmiany pochodzące przede wszystkim ze świetnego dla rieslinga rocznika 2009.
  • W pępku Europy (winiarskiej)15 wrz 2010Mitteleuropa jako byt winiarski fascynuje mnie od lat. Obejmuje zjawiska tak skrajne jak morawskie svatovavřinecké i weneckiej pignolo, madziarskie hárslevelű i rebulę ze słoweńskiego Krasu. We wszystkich tych winach potrafię odnaleźć jednak...
  • Powakacyjny remanent: Austria6 wrz 2010Wakacje to najlepszy czas by oderwać się od komputera i ruszyć do winnic. Skwapliwie z tej szansy korzystałem przez ostatnie miesiące. Czas na remanent. Zaczynamy od Austrii i Vie Vinum, winiarskiej imprezy w Wiedniu, która co dwa lata otwiera...
  • „2 Młode wina” od strony wina30 kwi 2010Sequel „Młodego wina” wchodzący właśnie na ekrany polskich kin zbiera cięgi od krytyków filmowych. Nie moją rolą jest oceniać film jako taki bo krytykiem jestem owszem, ale winiarskim. Dlatego patrzę na „2 Bobule” z...