„Dziennik Zachodni” podaje, że na miejsce wezwano nawet policję. Studenci, którzy zgłosili sprawę mówią kpiąco, że uczelnia postanowiła zorganizować „koronaparty”. Do zdarzenia doszło w środę 28 kwietnia przed kolokwium z patomorfologii dla studentów 3. roku studiów kierunku lekarskiego.
Pytana o sprawę uczelnia – Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach – tłumaczy, że zaliczenie miało się odbyć w trzech turach, a każda z grup miała przyjść o innej godzinie. W turach było po około 100 studentów, którzy mieli pisać egzamin w auli mieszczącej w normalnych warunkach 376 osób. Wówczas dystans i zasady bezpieczeństwa pandemicznego byłyby zachowane.
Na miejscu pojawiła się policja
Problem powstał jednak przed wejściem do auli – na uniwersyteckim korytarzu. Stłoczeni przed aulą studenci, czekający na swoją kolej, nie mogli się pomieścić w zatłoczonym przejściu. Zawiniły prawdopodobnie zbyt krótkie przerwy między kolejnymi turami, w konsekwencji czego powstał zator. Uczelnia odcina się jednak od zarzutów, że to ona zawiniła w tej sprawie.
Policja, która pojawiła się na miejscu uznała z kolei, że wezwanie jest bezzasadne – argumentuje uniwersytet. Jak jednak zaznaczają studenci, funkcjonariusze przybyli tak późno, że korytarz zdążył się już udrożnić.
Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. W ciągu doby zmarło 429 osób