Przypomnijmy, według ujawnionych przez „Gazetę Wyborczą” informacji Antoni Macierewicz ma zasiadać w radzie fundacji „Głos”, które prezesem jest Robert Luśnia oskarżany o to, że był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Nonparel”. Oskarżenia potwierdził sąd. Luśnia był TW prowadzonym przez Józefa Nadworskiego, który według akt miał prowadzić także Krzysztofa (Chrisa) Cieszewskiego, obecnie eksperta zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Cieszewski figuruje w archiwach SB, jednak sąd orzekł, że Cieszewski złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne i nie donosił SB.
Ponadto, według „GW” Luśnia w latach 90., gdy pełnił funkcję wiceprezesa Herbapolu Lublin, bez wiedzy pozostałych członków zarządu firmy miał zasilać spółkę, której współwłaścicielem był Antoni Macierewicz.
Odpowiedź resortu
W odpowiedzi na artykuł „GW” na stronie internetowej MON pojawiło się oświadczenie rzecznika resortu, który stwierdził, że spółka Agora S.A. zdecydowała się na publikację artykułu o Macierewiczu, by nie wykonywać przeprosin nakazanych przez sąd. Sam artykuł został nazwany „nieprawdziwym”.
Czytaj też:
MON odpowiada na artykuł o związkach Macierewicza z tajnym współpracownikiem SB
"Minister nie powinien mieć takiego bagażu"
– Proszę sobie wyobrazić, co by było gdyby publikacja z takimi informacjami dotyczyła ministra z Platformy – komentował w Radiu Zet były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. – Przecież Mariusz Błaszczak byłby już porażony, Jacek Sasin by nie spał, nie wiem, marszałek Kuźmiuk by nie poleciał biznesem do Brukseli, tylko klasą ekonomiczną – wyliczał polityk PO.
– Okazuje się, że największy lustrator III RP ma wokół siebie przez wiele lat agenta SB, że krystalicznie rzekomo uczciwy i skoncentrowany bezinteresownie na sprawach ojczyzny Antoni Macierewicz ma spółki, spółeczki, wokół nich, jakieś dziwne relacje i dziwne przelewy i największy krytyk Rosji w polskiej polityce przez lata współpracuje z obecnym wiceprezesem partii Zmiana, którego zresztą rząd PiS zatrzymał – mówił Siemoniak. Były minister dodał, że wydaje mu się, że "to jest poważna sprawa". Jednocześnie zaznaczył, że nie jest to pewnie nic, co kwalifikowałoby się do podjęcia działań przez prokuraturę. – Natomiast wydaje się, że kto, jak kto, ale minister obrony Rzeczypospolitej powinien być osobą bez takich relacji, bez takiego bagażu – podsumował.