Zapytany o to, czy nie jest mu przykro z powodu tego, że Pierwsza Dama zamiast na premierę filmu "Smoleńsk" wybrała się do kina na najnowszy film Woody'ego Allena, Antoni Krauze stwierdził, że „być może jest to po prostu lepszy film”. – Ja nie wiedziałem, że był jakiś prikaz, żeby być koniecznie na premierze "Smoleńska" – stwierdził filmowiec.
twitter
„Nie ma ani słowa w filmie, czy to był zamach”
Zapytany o kontrowersje wokół fabuły filmu, reżyser stwierdził, że „słowo "zamach" pojawia się bezustannie w omówieniach, a on tylko chciał pokazać katastrofę”. – Nie ma ani słowa w filmie, czy to był zamach, czy nie – podkreślił. Zdaniem Antoniego Krazue „wiemy na pewno, że po prostu samolot rozpadł się, czy zaczął się rozpadać już w powietrzu”.
„Oczekuję, że po prostu Polacy pójdą na ten film z ciekawości”
– Te części, z których się składał, upadły w sporej odległości od siebie. I na podstawie tego specjaliści różnych dziedzin, m.in. badający katastrofy samolotu ustalili, że po prostu na pokładzie samolotu był wybuch, a nawet dwa wybuchy – tłumaczył reżyser dodając, że „samolot miał katastrofę na terenie Rosji, a władze Rosji zachowały się tak, jak się zachowały, czyli jak mogła sytuacji nie wyjaśniły”. – To wszystko są oczywiście tylko moje hipotezy – podkreślił.
– Oczekuję, że po prostu Polacy pójdą na ten film z ciekawości. Te opinie będą dla mnie najbardziej miarodajne. Praktyka pokaże, czy udało się zrobić dobry i wartościowy film – wyjaśnił Krauze.
Czytaj też:
Jesień pod znakiem Smoleńska