Asystent europosła PiS zmuszał żonę do prostytucji? Kobieta miała uprawiać seks z klientami do siódmego miesiąca ciąży

Asystent europosła PiS zmuszał żonę do prostytucji? Kobieta miała uprawiać seks z klientami do siódmego miesiąca ciąży

Przemoc, zdjęcie ilustracyjne
Przemoc, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / fot. luigsantos
Zmuszanie do prostytucji, znęcanie się i groźby o odebrania dziecka - tak o wieloletniej gehennie opowiada w programie „UWAGA” TVN żona lokalnego polityka z podwarszawskiej miejscowości. Wszystkiemu zaprzeczył mąż kobiety, obecnie akredytowany w Brukseli asystent europosła PiS. Pani Agnieszka, która według prokuratury była ofiarą znęcania się ze strony męża i zmuszana do świadczenia usług seksualnych, postanowiła o swoim dramacie opowiedzieć przed kamerą.

– Marcin jechał na motorze. Podjechał do mnie i mnie zaczepił. Zatrzymałam się, porozmawiałam z nim, wydał się sympatyczny. Pomyślałam sobie, że kurczę, jaki fajny mężczyzna – wspomina dzień pierwszego spotkania ze swoim przyszłym mężem pani Agnieszka. – Wydał się takim inteligentnym mężczyzną, dżentelmenem. Był bardzo dobrze wychowany - opowiada i przyznaje, że po jakimś czasie zakochała się. W tamtym czasie mieszkała u swojej mamy w córką z poprzedniego związku. Poznany w 2005 roku przez panią Agnieszkę Marcin P. pracował wtedy jako lobbysta i był częstym gościem w Sejmie. Wydawał się jej być partnerem idealnym.

– On twierdził, że nie może mieć dzieci, więc zaufałam mu i nie zabezpieczałam się. Po dwóch miesiącach, po miesiącu zaszłam w ciążę - relacjonuje pani Agnieszka. Zbiegło się to w czasie z problemami finansowymi firmy, dla której pracowała. Od dwóch miesięcy nie dostawała pensji i była praktycznie bezrobotna. – Wtedy Marcin powiedział, żebym mu zaufała, że będzie dobrze. Mam plan, chodź, tutaj pojedziemy, mam umówione spotkanie z jedną panią i wszystko mam poukładane, wszystko już wiem – wspomina swoją rozmowę z partnerem kobieta.

Na miejscu okazać miało się, że chodzi o mieszkanie, na które umowę miała podpisać pani Agnieszka. - Potem już pojawiły się dziewczyny i kazał mi tam siedzieć. Dał mi telefony, powiedział, że to są telefony z ogłoszeniami, że mam umawiać klientów na spotkania towarzyskie - mówi i przyznaje, że usługi seksualne miała świadczyć także ona. – Byłam bardzo przerażona i wystraszona tym wszystkim. Potem w domu mówiłam mu, że ja tam nie chcę jeździć, ale on tego nie słuchał - wspomina pani Agnieszka. Jak mówi, zgodziła się robić to, co kazał jej partner, bo się go bała. Mężczyzna miał ją atakować i grozić, że zaraz po urodzeniu zabierze jej dziecko. – On twierdził, że ma pozycję dobrą i lepsze warunki, a... A ty co masz? Ty nic nie masz. Gdzie ty jesteś? Gdzie ty siedzisz? Kto ci da dziecko? – wspomina wypowiedzi partnera pani Agnieszka. Przyznaje, że z klientami seks uprawiała do siódmego miesiąca ciąży, a do pracy wróciła trzy miesiące po porodzie.