Saramonowicz wyznaje: Wraz z kolegami byłem molestowany przez księdza

Saramonowicz wyznaje: Wraz z kolegami byłem molestowany przez księdza

Andrzej Saramonowicz
Andrzej Saramonowicz Źródło:Newspix.pl / Aleksander Majdański
Andrzej Saramonowicz przyznał, że w połowie lat 70. wraz z kilkudziesięcioma innymi chłopcami był molestowany seksualnie przez proboszcza jednej z warszawskich parafii.

O swoich przeżyciach reżyser opowiedział po raz pierwszy na łamach „Przekroju” w 2002 roku. W związku z premierą filmu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego postanowił przypomnieć swoją historię. „Ulubioną formą prowadzenia religii przez księdza było puszczanie slajdów z życia Świętej Rodziny. W salce katechetycznej gasło światło, a proboszcz przysiadał się do tego z nas, który siedział po zewnętrznej i wkładał mu rękę w spodnie” – ujawnił reżyser. Saramonowicz opowiadał także dziennikarzowi „Przekroju” o obozie w Licheniu, kiedy ksiądz z jednej z warszawskich parafii miał zaprosić go do swojego pokoju, a następnie „ściągnąć majtki i spodnie, aby sprawdzić, czy nie jest chory”.

– Nie napisałem przed laty tego tekstu dla sławy. Uważałem, że to mój obowiązek. Że może dzięki temu ktoś się opamięta i ileś tam dzieci uniknie molestowania seksualnego ze strony duchownych. Byłem zaskoczony, że spotkałem się z nienawistnymi reakcjami i przypadkami zadziwiającej hipokryzji. Mój tekst był chyba pierwszym głosem tak zwanej osoby publicznej na temat pedofilii w Kościele – stwierdził reżyser w rozmowie z Wirtualną Polską.

„Polski Kościół coraz silniej zamyka się w twierdzy kościoła narodowego”

Saramonowicz tłumaczył, że po publikacji tekstu był gotów składać wyjaśnienia w tej sprawie, jednak nikt nie był nimi zainteresowany. – Uważam, że polski Kościół w XXI wieku nie ma już prawie nic wspólnego z duchem miłości do człowieka. Polski Kościół – myślę tu o klerze – coraz silniej zamyka się w twierdzy kościoła narodowego, jest endemiczny i wsobny. Zainteresowany wyłącznie władzą polityczną, sferą materialną, wpływami, znalezieniem skutecznych metod kontrolowania społeczeństwa. Owszem, są wyjątki, gdzie księża są prawi i naprawdę wierzący, ale to są już niestety, wyjątki – wyjaśnił.

Reżyser podkreślił, że postanowił przypomnieć swoją historię po obejrzeniu „Kleru” Smarzowskiego. – Jest to dla mnie film głęboko chrześcijański. Piętnuje tych, którzy „uczynili ze świątyni jaskinię zbójców”, wszelako nie samą świątynię. I Polacy nie powinni dać sobie wmawiać, że „Kler” walczy z religią, on usiłuje jedynie niszczyć kłamstwo, hipokryzję i podłość, które rozsiadły się w polskim Kościele wygodnie, udając cnoty – uważa.

Czytaj też:
„Tajemnica wiary: złoto i dolary.” Przedstawiamy recenzję „Kleru” Smarzowskiego