Borowski: z Oleksym spotkamy się w sądzie

Borowski: z Oleksym spotkamy się w sądzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef SdPl Marek Borowski zapowiada, że jeśli Józef Oleksy nie ogłosi publicznie, że słowa, które wypowiadał pod jego adresem w rozmowie z Aleksandrem Guzowatym były "takimi sobie dywagacjami", będzie dochodził swojego dobrego imienia w sądzie.

Na stronach internetowych tygodnika "Wprost" oraz w czwartkowym "Dzienniku" opublikowano wypowiedzi b. premiera Józefa Oleksego, nagrane w biurze biznesmena Aleksandra Gudzowatego. Polityk lewicy miał m.in. powiedzieć, że Borowski nieuczciwie rozliczył się ze swojej prezydenckiej kampanii wyborczej. Oleksy insynuował też, że żona Borowskiego nieuczciwie weszła w posiadanie części firmy Kopexim.

"Józef Oleksy musi publicznie powiedzieć, że tak sobie dywagował, że nie miał żadnych podstaw, żeby takie stwierdzenia wypowiadać i że bardzo mnie przeprasza" - powiedział Borowski pytany, co musi zrobić Oleksy, by ten nie podawał go do sądu.

"To jest kompromitacja Józefa Oleksego, kompletny koniec tego polityka" - podkreślił polityk SdPl. Dodał, że Oleksy nie miał żadnych podstaw, żeby twierdzić, że nieuczciwie rozliczył się z wydatków na kampanie wyborczą. "To po prostu jest brednia" - oświadczył Lider SdPl.

Borowski mówi, że po wysłuchaniu nagrania rozmowy Oleksego z Guzowatym, odniósł wrażenie, że Oleksemu się po prostu wydaje, iż koszty tej kampanii były zbyt niskie i że, zdaniem Oleksego, nie jest możliwe, by można było za tak małe pieniądze ją przeprowadzić. Jak podkreślił Borowski, Oleksy nie był członkiem SdPl, a sprawozdaniem finansowym po kampanii zajmowała się PKW i nie dopatrzyła się żadnych uchybień.

Polityk SdPl uważa, że rozmowa Oleksego z Guzowatym miała charakter plotkarski, a Oleksy jako sfrustrowany polityk uznał, że każdego można "opluć". "Opowiada jakieś +banialuki+, o tym, że moja żona mnie zatrudnia. Moja żona jest na emeryturze i jeżeli mnie zatrudnia, to wyłącznie do zmywania i do wynoszenia śmieci" -  ironizował Borowski.

Szef SdPl dodał, że rozmawiał na ten temat z Oleksym, a ten wypierał się, iż cokolwiek takiego powiedział; według Borowskiego, Oleksy ma zamiar dementować te informacje.

Borowski uważa jednak, że taśmy wykluczają możliwość, dementowania przez Oleksego tego, co powiedział. "On nie ma co dementować, on może tylko powiedzieć, że tak sobie gadał i że bardzo mu przykro i że przeprasza" - zaznaczył polityk SdPl.

Odnosząc się do fragmentu rozmowy, w której Oleksy zarzucił żonie Borowskiego nieuczciwą prywatyzację firmy Kopexim lider SdPl powiedział: "to jest bzdura". Borowski powiedział, że w czasie prywatyzacji jego żona nie była w niej dyrektorem ani wicedyrektorem, tylko zwykły pracownikiem. "Nie jest żadnym właścicielem tej firmy" - dodał.

Według Borowskiego, czas ujawnienia informacji nie jest przypadkowy. Przypominając wcześniejsze artykuły w "Dzienniku", które w niekorzystnym świetle przedstawiają ludzi lewicy sugerował, że mogą one mieć związek z ewentualnym powrotem po polityki Aleksandra Kwaśniewskiego.

"Jak się mówi o tym, że Kwaśniewski może wrócić do polityki to się pojawiają informacje, a to od Dochnala, a to od kogoś, że Kwaśniewski jest złodziej" - oświadczył polityk. "Można wierzyć, że to jest przypadek, ale trzeba być bardzo naiwnym" - dodał.

Zdaniem szefa SdPl, udostępnienie taśm pokazuje, że dochodzi do wycieków ze strony służb ścigania. "Wykorzystuje się materiały przeciwko przeciwnikom politycznym i ciekawe co z tym zrobi pan minister (sprawiedliwości Zbigniew) Ziobro" - zastanawiał się Borowski.

pap, ss

Czytaj też: Oleksy wątpił w legalność majątku Kwaśniewskiego