Polska para podbija światowe porno i się tego nie wstydzi. „To nasze życie, biznes i misja”

Polska para podbija światowe porno i się tego nie wstydzi. „To nasze życie, biznes i misja”

Owiaks Couple: Mateo i Yuli
Owiaks Couple: Mateo i Yuli Źródło: Archiwum prywatne
Ona – sommelierka i podróżniczka. On – kierowca wyścigowy, trzykrotny mistrz Polski. Kiedy przed rokiem pandemia koronawirusa zamknęła ich w domu, znaleźli sobie nowe zajęcie: kręcenie ostrej pornografii. Z sobą w rolach głównych. „Pokazujemy, że w długoletnich związkach można mieć fajny seks. I to jest też coś, co ludzi przyciąga do nas” – mówią „Wprost” Yuli i Mateo, czyli Owiaks Couple. Ubrani, uśmiechnięci i z kieliszkami wina w dłoniach opowiadają nam o motywach swojej decyzji i reakcji na nią rodziny, w tym dzieci, o emocjach, zarobkach, podjętych studiach, a także o zaskakującym pomyśle na istnienie w branży dla dorosłych nawet, gdy już będą mieli po 60 lat.

Wprost: Porno to naprawdę takie łatwe i duże pieniądze, jak to się wszystkim wydaje?

Mateo (Owiaks Couple): Bardzo trudne i nie takie duże, przynajmniej na początku. My dopiero teraz, po roku, dotarliśmy do punktu, w którym dajemy radę utrzymać się wyłącznie z tego. Naprawdę duże pieniądze mogą przyjść z czasem – ale tylko wtedy, jeżeli będzie włożony w to ogrom pracy.

Yuli (Owiaks Couple): Porno to praca na cały etat. Jeśli ktoś chciałby to sobie robić dodatkowo, licząc, że dorobi na boku, to nie polecam.

Czy można powiedzieć, że wasza kariera w pornografii zaczęła się od tego, że nie dostaliście pieniędzy od premiera Morawieckiego? Kiedy on uruchomił tarczę antykryzysową, wasza agencja reklamowa nic nie dostała.

Y: (śmiech) Prawie.

M: Dla ścisłości to było tak, że rok temu przeprowadziliśmy się do Hiszpanii, bo chcieliśmy skupić się na rozwoju naszej firmy. Ale wtedy w całej Europie pojawił się koronawirus i tzw. więzienie domowe. Wszyscy znajomi, rodzina, byli w Polsce. A my nagle znaleźliśmy się sami w tej Hiszpanii, zamknięci i bez pracy.

Y: Wytrzymaliśmy w wynajętym mieszkaniu przez pięć dni bez robienia niczego. I wtedy postanowiliśmy wejść w pornografię.

Według statystyk serwisu Pornhub, w ostatni weekend weszliście do pierwszej setki najpopularniejszych amatorskich aktorów dla dorosłych na świecie. Wasze filmiki tylko w tym serwisie obejrzano ponad 18 milionów razy. Czy to już jest ten moment, żeby wam gratulować?

M: Staramy się nie mieć za dużych oczekiwań. Ale to znaczy, że musimy się naprawdę ludziom podobać. Szczerze mówiąc, ja ten obecny wynik odczuwam jako niesamowity sukces.

Jesteśmy tu tylko rok, a dostaliśmy się do pierwszej setki spośród kilkudziesięciu tysięcy performerów z całego świata. Dla mnie to już jest top, nie potrzebuję nic więcej.

Y: Po pierwszych 2-3 miesiącach cieszyliśmy się, że mamy 50 tysięcy wyświetleń, a teraz jest 18 milionów. Czyli to, co robimy, musi być naprawdę fajne (śmiech).

Ton naszej rozmowy potwierdza to, co można dostrzec na waszych filmach: wy się seksem i pornografią po prostu świetnie bawicie. Niszczycie złą reputację tej branży...

M: (śmiech) Za każdym razem gdy gdzieś się pojawiamy, rozmawiamy o tym, co robimy, ludzie są w szoku, że nie jesteśmy osiłkiem i blondyną, tylko osobami, które mają coś do powiedzenia.

Artykuł został opublikowany w 18/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.