Zamieszanie podczas rozprawy ws. zabójstwa Adamowicza. „Winni” dziennikarze

Zamieszanie podczas rozprawy ws. zabójstwa Adamowicza. „Winni” dziennikarze

Proces Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza
Proces Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza Źródło: Facebook / Piotr Adamowicz
W czwartek 2 czerwca w Gdańsku rozpoczęła się ósma rozprawa dotycząca zabójstwa prezydenta miasta, Pawła Adamowicza. Co niezwykłe, oskarżony o to morderstwo Stefan W. nie zabrał jeszcze głosu ani razu. Doszło też do sytuacji, po której nakazano dziennikarzom opuszczenie sali sądowej.

Już na początku czwartkowej rozprawy doszło do niecodziennej sytuacji. Pierwszy świadek domagał się, by nie robiono mu zdjęć. Nie chciał też, aby dziennikarze podawali jego imię w swoich materiałach. Kiedy jego prośba nie została wysłuchana, zareagował gniewem. - Nie rób mi żadnych zdjęć. Jeszcze jedno zdjęcie zrobisz i się do ciebie przejdę - rzucił w stronę fotoreportera.

Nie pomogła interwencja sędziego. Mężczyzna przestał współpracować, stwierdził, że nie pamięta ile ma lat i nikt już niczego się od niego nie dowie. Po 10 minutach przerwy sąd zdecydował o wyłączeniu jawności podczas składania zeznań przez tę jedną osobę i poprosił dziennikarzy o opuszczenie sali.

Stefan W., który od początku procesu nie powiedział w sądzie jeszcze ani słowa, oskarżony jest o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Biegli psychiatrzy otrzymali dłuższy termin na zbadanie, czy jest w ogóle zdolny do udziału w rozprawach. Mają na to czas do 30 czerwca.

Zabójstwo Pawła Adamowicza i proces Stefana W.

oskarżyła Stefana W. o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Mężczyźnie grozi od 12 lat do dożywotniej kary pozbawienia wolności.

Czytaj też:
Zapadł wyrok w sprawie Magdaleny Adamowicz. Sąd skrytykował pracę prokuratury