Nie żyje Paweł Smoleński, jeden z najbardziej doświadczonych polskich reporterów

Nie żyje Paweł Smoleński, jeden z najbardziej doświadczonych polskich reporterów

Paweł Smoleński
Paweł Smoleński Źródło:Wikimedia Commons / Rafał Komorowski
W wieku 63 lat zmarł Paweł Smoleński, jeden z najbardziej doświadczonych reporterów w naszym kraju. Koledzy z „Gazety Wyborczej” nazywają go legendą tego tytułu.

Jak dowiadujemy się z pożegnalnego artykułu na temat Pawła Smoleńskiego na portalu Wyborcza.pl, dziennikarz w ostatnim czasie zmagał się z rakiem. „Zaatakował go niespodziewanie i błyskawicznie. Odszedł po krótkiej walce pogrążając nas w rozpaczy” – pisał jego redakcyjny kolega, Bartosz T. Wieliński.

Smoleński z „Gazetą Wyborczą” związany był od jej pierwszego numeru. Był autorem ważnych tekstów, kilkunastu książek reporterskich. „Nie oszczędzał siebie, nie oszczędzał redaktorów (oj, nie), czytelnikom też nie odpuszczał. Pisał co widział i co wiedział, tak by ludźmi potrząsnąć, a nie po to, by czytało im się miło i przyjemnie” – wspomina Wieliński.

Paweł Smoleński odznaczony za zasługi dla Polski

Urodzony w 1959 roku w Warszawie dziennikarz początkowo publikował jako Tomasz Jerz w pismach drugiego obiegu. Pisał do paryskiej "Kultury". To on w grudniu 2002 roku opublikował artykuł "Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika", w którym przedstawił pamiętną aferę Rywina. Później zeznawał przed komisją śledczą, utworzoną do zbadania tej sprawy.

Angażował się w pojednanie polsko-żydowskie i polsko-ukraińskie. Został laureatem Nagrody Pojednania Polsko-Ukraińskiego, którą otrzymał w 2003 za książkę "Pochówek dla rezuna". Nagrodę im. Kurta Schorka otrzymał z kolei za teksty o Iraku. W 2012 roku odznaczono go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Paweł Smoleński zmarł tuż przed emeryturą

„Pamiętam dwadzieścia lat temu czytałem z nim wywiad. Dziennikarz pytał go, czy myślał o zmianie redakcji. – Panie, ja w »Wyborczej« przejdę na emeryturę – powiedział wtedy. Ten plan się nie powiódł, na emeryturę Paweł miał przejść latem przyszłego roku” – zwracał uwagę Wieliński. Dziennikarz ujawnił, że zmarł pracował jeszcze nad jedną książką, zatytułowaną roboczo „Mucha Zombie". Dodał, że dzieło to miało już pół miliona znaków.

Czytaj też:
Senator KO triumfuje. Wygrał w sądzie z Julią Przyłębską
Czytaj też:
Afera w Żyrardowie. Z policyjnej kasy w tajemniczych okolicznościach zniknęło 100 tys. zł

Źródło: Gazeta Wyborcza