Były wiceminister z PiS przez trzy lata zarobił ponad pół miliona. Dyrektorzy nie widzieli go na oczy

Były wiceminister z PiS przez trzy lata zarobił ponad pół miliona. Dyrektorzy nie widzieli go na oczy

Paweł Brzezicki
Paweł Brzezicki Źródło:Newspix.pl / Stanislaw Bielski
Nowa ekipa w Zarządzie Portów Morskich Szczecin-Świnoujście zwolniła dyscyplinarnie byłego wiceministra gospodarki morskiej z PiS Pawła Brzezickiego i zażądała od niego zwrotu pieniędzy. Polityk miał nie pojawiać się w pracy. Sprawa trafiła do prokuratury.

Były wiceminister gospodarki morskiej z PiS w maju 2021 r. został zatrudniony w Zarządzie Portów Morskich Szczecin-Świnoujście na stanowisku pełnomocnika zarządu ds. rozwoju portów z pensją wynoszącą 14,9 tys. zł miesięcznie. Pomimo tego, że siedziba państwowej spółki znajduje się w Szczecinie, Paweł Brzezicki miał wykonywać swoje obowiązki najpierw w Warszawie, a potem w znajdującej się w aglomeracji stołecznej Podkowie Leśnej, gdzie polityk mieszka – podaje Onet.

Były wiceminister dostawał ryczałt za używanie prywatnego samochodu do celów służbowych i opłacano mu pakiet medyczny. Zgodnie z umową Brzezickiego zlecane zadania i projekty miały być wysyłane i odbierane „z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej, przede wszystkim za pomocą poczty elektronicznej”.

Fikcyjna praca Pawła Brzezickiego w Zarządzie Portów Morskich Szczecin-Świnoujście?

Z analizy wykonanej przez dział IT spółki wynika, że polityk Prawa i Sprawiedliwości nigdy nie użył służbowego konta pocztowego. Nie pobrał także firmowego laptopa, ale brał pieniądze w ramach ryczałtu na pokrycie kosztów energii elektrycznej oraz usług telekomunikacyjnych w wysokości 2,60 zł za każdy dzień świadczenia pracy zdalnej. Kluczowi dyrektorzy twierdzą nawet, że nie widzieli Brzezickiego na oczy. Jeden z nich stwierdził, że nie wie, jak wygląda były wiceminister.

Brzezicki przez trzy lata zarobił w Zarządzie Portów Morskich Szczecin-Świnoujście ponad pół miliona złotych. Nowa ekipa w państwowej spółce zwolniła go dyscyplinarnie i zażądała zwrotu pieniędzy. W sprawie złożono zawiadomienie do prokuratury. Mowa jest tam m.in. o podejrzeniu oszustwa i łapownictwie menedżerskim. – Skandal. To wygląda na jedną wielką fikcję za grubą kasę – komentuje sprawę informator Onetu.

Czytaj też:
Nowe informacje ws. afery zegarkowej. Tomczyk opowiedział o kolejnym tajemniczym „przedmiocie”
Czytaj też:
Kolejne ministerstwo uwikłane w aferę wizową? Piotr Wawrzyk oskarża