Spowiedź byłego dyrektora PISF: Wydałem 150 tys. zł na kolację w Los Angeles

Spowiedź byłego dyrektora PISF: Wydałem 150 tys. zł na kolację w Los Angeles

Radosław Śmigulski
Radosław Śmigulski Źródło:PAP / Leszek Szymański
Pan Sienkiewicz wspomniał, że roztrwoniłem w klubach 300 tysięcy. To nie jest prawda. Po pierwsze to 245 tysięcy, z czego 150 tysięcy wydałem na kolację w Los Angeles na 89 osób, w której sam nie uczestniczyłem, kolejne 40 tys. to koszt noclegu trzech osób na tegorocznym festiwalu w Cannes, z którego skorzystała moja następczyni. Pozostałe wydatki to głównie przeloty i hotele na festiwal Sundance, ceremonia Oscarowa oraz otwarcie tygodnia Hasa w Lincoln Center w Nowym Jorku. Ale nie przeszkodziło to w insynuacjach ministrowi Sienkiewiczowi – mówi Radosław Śmigulski, były dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, odcinając się od zarzutów pod swoim adresem.

Wiktor Krajewski: Był pan najgorszym dyrektorem w historii PISF?

Radosław Śmigulski: Podczas mojej pracy na stanowisku dyrektora PISF polskie filmy lub polskie koprodukcje miały 9 nominacji do Oscara. W zasadzie co roku były w konkursach najważniejszych festiwali filmowych w Cannes, Wenecji, Sundance czy Nowym Jorku, otrzymywały liczne nominacje do Europejskich Nagród Filmowych. Nigdy w historii nie było takiego okresu dla polskiego filmu. Mam ogromną nadzieję, że moi następcy będą kontynuowali te statystki. Życzę im tego z całego serca.

Czytałem pana oświadczenie po odwołaniu z funkcji dyrektora PISF. Nie czułem rozgoryczenia.

Nie ukrywajmy – nie byłem zaskoczony odwołaniem. Premier Gliński nie uszanował kadencyjności stanowiska mojej poprzedniczki, dyrektor Magdaleny Sroki i dokładnie takie same retorsje polityczne spotkały mnie ze strony ministra Sienkiewicza. Brak kultury dialogu to jedna z cech polskiej polityki, która niszczy nasz kraj. Spodziewałem się takiego zachowania zaraz po wyniku październikowych wyborów – miałem czas na refleksję i podsumowanie moich lat spędzonych w instytucie.

I co znalazło się w tym podsumowaniu?

Mówiąc ogólnie – w ostatnich latach polska kinematografia przestała być kinematografią państwową. Przed rokiem 2017 większość środków publicznych na film lokowana była do państwowych jednostek kultury, zespołów filmowych, WFDiF – byliśmy kinematografią nieobecną na festiwalach i w koprodukcjach międzynarodowych. To się zmieniło, w dużej mierze dzięki zmianie pokoleniowej wśród producentów, aktywnej promocji kinematografii przez PISF oraz dzięki zmianom ustawowym – myślę tu o likwidacji zespołów filmowych i wprowadzeniu ustawy o finansowym wspieraniu produkcji audiowizualnej. Dumny jestem ze skutecznego lobbingu w sprawie objęcia opłatą na PISF platform VOD. Nie zapomnę też wysiłku, jaki włożyłem w okresie pandemii, aby pomóc środowisku – część środowiska szybko zapomniała.

Czytaj też:
Polscy twórcy seriali tracą setki tysięcy złotych. „To nie wina Netflixa”

Ogromne wydatki z kart służbowych w nocnych klubach – to zarzuca panu były minister kultury. Co pan na to?

Artykuł został opublikowany w 23/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.