O możliwych nieprawidłowościach w "Instytucie Sztuki", głownie przy remoncie mieszkania należącego do współzałożycielki stowarzyszenia Agnieszki Odorowicz (wówczas już szefowej Instytutu Sztuki Filmowej), informowała w styczniu 2007 roku "Rzeczpospolita". Według gazety, remont krakowskiego mieszkania Odorowicz mógł być przykrywką dla wyprowadzenia ponad 100 tys. zł ze Stowarzyszenia Kultury Akademickiej "Instytut Sztuki".
Odorowicz odpierała te zarzuty. Tłumaczyła, że w 2004 roku podpisała umowę przedwstępną na kupno-sprzedaż mieszkania, które Stowarzyszenie chciało zaadaptować na pokoje gościnne. Do podpisania umowy właściwej nie doszło z przyczyn ekonomicznych - ceny mieszkań w Krakowie znacznie wzrosły i Odorowicz nie chciała pozbyć się mieszkania. Jak twierdziła, zgodnie z umową zwróciła Stowarzyszeniu wszelkie koszty, jakie poniosło na remont - czyli ok. 97 tys. zł. Gazeta podawała jednak, że luksusowy remont kosztował ponad 200 tys. zł.
Jak wynika z ustaleń prokuratury, dokumentacja prawna oraz finansowa remontu nie budziła żadnych zastrzeżeń. Zarówno zawarcie umowy wstępnej, jak i jej rozwiązanie odbyło się zgodnie z prawem, zgodnie z prawem właścicielka mieszania zwróciła wszystkie udokumentowane wydatki na remont sfinansowany przez Instytut Sztuki. "+Instytut Sztuki+ nie poniósł żadnej szkody finansowej, a procedura była zgodna z prawem" - uznała prokuratura.
Również sąd, oceniający ponownie sprawę na skutek zażalenia jednej ze stron, utrzymał w mocy postanowienie o umorzeniu postępowania.pap, em