Tusk: w sprawie tarczy nie zmieniliśmy zdania

Tusk: w sprawie tarczy nie zmieniliśmy zdania

Dodano:   /  Zmieniono: 
"W sprawie budowy amerykańskiej tarczy przeciwrakietowej Polska nie zmieniła zdania i nadal uważa ją za konieczną - oświadczył premier Donald Tusk w rozmowie z włoskim dziennikiem "Avvenire". Szybko jednak dodał, że "to nie Polska ma ją zbudować, ale Stany Zjednoczone". Zadeklarował, że wciąż widzi potrzebę jej budowy. "Uważamy, że w obliczu nowych zagrożeń nuklearnych istnieje konieczność odpowiedniej obrony i mamy nadal nadzieję, że w tej sprawie dojdzie do porozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Rosją" - podkreślił premier.
Premier tłumaczył, że w pełni rozumie sytuacje, w jakiej obecnie znajdują się Stany zjednoczone. "Sekretarz stanu USA, Hillary Clinton potwierdziła, że trwa przegląd strategii obronnej, związanej z tarczą antyrakietową, a my szanujemy ten proces" - mówił w wywiadzie. Pytany o sytuację we wschodniej Europie, powiedział, że "dzisiejsza Rosja, mimo wszystkich wad nie może być oczywiście porównywana do ZSRR".

Powiedział również, że ma nadzieję spotkać się z premierem Rosji w Polsce, na obchodach 70-tej rocznicy wybuchu pierwszej wojny światowej. Oświadczył również, że już zaprosił premiera Rosji Władimira Putina, oraz niemiecką kanclerz Angelę Merkel na te uroczystości, które odbędą się 1 września w Gdańsku. "Dla nas ta tragedia zakończyła się dopiero wraz z narodzinami Solidarności. Także z tego powodu obecność Putina będzie miała wielką wartość symboliczną" - zauważył Tusk.

Pytany o obchody 20-tej rocznicy pierwszych, częściowo wolnych wyborów i groźby ich zakłócenia przez związkowców z Solidarności, powiedział, że jest to święto całego narodu, a nie tylko wybranych organizacji. "Wielkie dziedzictwo Solidarności, a zatem także święto 4 czerwca, nie należy tylko do małej organizacji, ale do całego narodu polskiego. To nie znaczy, że związkowcy nie mają prawa manifestować przeciwko rządowi" - podkreślił.

Padło również pytanie o wejście Polski do strefy euro w 2012 roku. "Data ta nie stanowi dogmatu i mój rząd działa, biorąc pod uwagę także tych, którzy są przeciwni wprowadzeniu euro" - zastrzegł premier. Dodał jednak, że "pozostaje optymistą, co do możliwości przyjęcia wspólnej waluty 1 stycznia 2012 roku".

dk/pap