Lewica zwróci się do KRRiT by ta oceniła film "Solidarni 2010" Jana Pospieszalskiego i Ewy Stankiewicz. W filmie, zrealizowanym tuż po katastrofie prezydenckiego Tu-154M, wypowiadają się Polacy, którzy sugerują m.in. że za katastrofą w Smoleńsku stała Rosja. Dziś media ujawniły, że część bohaterów filmu to zawodowi aktorzy.
Jerzy Wenderlich, wiceszef sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu oskarża autorów filmu o wpisanie w żałobę narodową politycznych obsesji. Według niego film nie miał nic wspólnego z żałobą. Poseł zapowiedział, że oceną tego obrazu zajmą się też posłowie i eksperci na posiedzeniu sejmowej komisji kultury.
W piśmie skierowanym przez Klub Lewicy do Krajowej Rady czytamy, że "film bezpodstawnie wykorzystuje śmierć Prezydenta do partyjnej kampanii". Według posłów SLD, film pokazuje "przekoloryzowaną rzeczywistość, wygodną dla prawicy".
Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski powiedział, że pismo SLD jeszcze do niego nie dotarło. - Dopiero po zapoznaniu z listem będę mógł się do niego ustosunkować - dodał.
W piśmie skierowanym przez Klub Lewicy do Krajowej Rady czytamy, że "film bezpodstawnie wykorzystuje śmierć Prezydenta do partyjnej kampanii". Według posłów SLD, film pokazuje "przekoloryzowaną rzeczywistość, wygodną dla prawicy".
Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski powiedział, że pismo SLD jeszcze do niego nie dotarło. - Dopiero po zapoznaniu z listem będę mógł się do niego ustosunkować - dodał.
"Gazeta Wyborcza", arb