Ciasny mundur utrudnia pałowanie
Chłopcy ubrani w stalowe mundury milicji, w hełmach na głowach, z pałkami i tarczami w rękach powitali uczestników gry. Nie mieli jednak w sobie nic z budzących grozę zomowców. - Ktoś musi być po stronie ZOMO, by mógł być ktoś po stronie opozycji - tłumaczył swój udział w milicyjnym patrolu Janusz Szlanta z Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska. Narzekał trochę na za ciasny mundur: "utrudnia pałowanie" - żartował.
"Milicjanci" wypożyczyli historyczne mundury i sprzęt od IPN. Uczestnicy gry otrzymali "legitymacje Solidarności" oraz oporniki, które w stanie wojennym symbolizowały sprzeciw wobec komunistycznych władz. Mieli do przejścia wyznaczoną trasę, na której czekali "koledzy z podziemia". Zostali zaopatrzeni w ulotki z informacjami dotyczącymi przygotowania stanu wojennego i jego przebiegu. Musieli odwiedzić m.in. muzeum ks. Popiełuszki na Żoliborzu i odpowiedzieć na pytania związane z jego życiem i działalnością. Ostatnim punktem gry było przesłuchanie przez UB.
Wtedy wesoło nie było
W Centrum Edukacji IPN na wszystkich czekała gorąca herbata. - Gra miejska, to świetny pomysł na naukę historii - powiedziała Małgorzata Taraś, która z córką Weroniką wzięła udział w zabawie. - W rzeczywistości w grudniu 1981 r. nie było tak wesoło. Wojsko, milicja, wozy pancerne na ulicach, to budziło strach - wspominała. Pani Taraś miała wówczas 14 lat i dobrze zapamiętała tamte czasy. Teraz o nich mogła opowiedzieć dziecku.
zew, PAP