"Oni musieli zginąć"(?)! (aktl.)

"Oni musieli zginąć"(?)! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Beznamiętna relacja mordercy trzech kasjerek i ochroniarza warszawskiego Kredyt Banku podczas wizji lokalnej. Tak wygląda drugi dzień procesu.
W drugim dniu procesu sąd odtwarza zapis wideo wizji lokalnej z udziałem Grzegorza Sz., który przyznał się do zastrzelenia czterech ofiar.

Oskarżony zawieziony na miejsce zbrodni relacjonował bez emocji jej przebieg. Razem z Krzysztofem M. (ochroniarzem w Kredyt Banku) najpierw zastrzelił strażnika, potem zaś, gdy dotarł do nich trzeci oskarżony, Marek R., nakazali trzem kasjerkom, by wydały im pieniądze.

"Ja mówię do nich: połóżcie się na podłodze, nic wam się nie  stanie, my tylko pieniądze weźmiemy. Czy już mogę dalej? Pani w  środku niech się przesunie trochę w prawo".

"Marek mi powiedział: strzelaj, to ja: pach, pach i pach - tak strzeliłem. W szoku byłem, w szoku - i wtedy walnąłem jeszcze te  dwie" - opowiadał stanowczym głosem oskarżony. W ten sposób zginęły trzy kasjerki. "Po razie uderzałem je w głowę kolbą: tutaj, tutaj i tutaj" - mówiąc te słowa oskarżony najprawdopodobniej demonstrował sposób, w jaki zadawał ciosy na  pozorantach uczestniczących w wizji lokalnej.

Telewizor, na którym sąd ogląda wizję lokalną, jest odwrócony tyłem do publiczności tak by mogli go oglądać tylko sędziowie, oskarżeni, prokurator i adwokaci.

Po zakończeniu odtwarzania trwającej 68 minut taśmy Grzegorz Sz. potwierdził jedynie, że tak przebiegała wizja lokalna, nic więcej nie dodając. Sąd przystąpił do odtwarzania kolejnej taśmy - z wizji lokalnej nad rzeką, gdzie oskarżeni wyrzucili broń i kasetki po  pieniądzach z banku.

"Oni musieli zginąć, bo nie chcieliśmy, by kasjerki nas rozpoznały, a ochroniarz był znajomym Marka R." - odczytywał sąd na wczorajszym posiedzeniu złożone w czasie śledztwa wyjaśnienia Grzegorz Sz., który odmówił zeznań przed sądem, jedynie je potwierdzając.

W poniedziałek rozpoczął się przed stołecznym Sądem Okręgowym proces w sprawie zabójstwa w Kredyt Banku. O zabójstwo ochroniarza i trzech kasjerek oskarżeni są trzej mężczyźni. Grozi im od 12 lat więzienia do dożywocia.

Do tego brutalnego napadu doszło na początku marca zeszłego roku. W warszawskiej filii Kredyt Banku zastrzelone zostały trzy kasjerki i strażnik banku. Napastnicy skradli około 100 tysięcy w złotówkach i innych walutach. "Dla bandytów tak mało było warte życie czterech osób" - mówili wtedy policjanci.

Po czterech miesiącach śledztwa zatrzymano trzech mężczyzn i kobietę - mieszkańców podwarszawskiego Łochowa. Wszyscy mężczyźni pracowali w branży ochroniarskiej - jeden z nich ochraniał Kredyt Bank i znał swoje ofiary. Zatrzymana była dziewczyną jednego z nich.

Akt oskarżenia obejmuje w sumie pięć osób. Trzech mężczyzn stoi pod zarzutem zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Bandyci - według ustaleń prokuratury - zabijali pojedynczo swoje ofiary, a pozostałym kazali obserwować ich śmierć.

Prokuratura oskarża ponadto ojca jednego z zatrzymanych o paserstwo - według prokuratury, miał przechowywać skradzione dewizy, z pełną świadomością skąd pochodzą. Zaś oskarżona dziewczyna jest podejrzana o niepowiadomienie o przestępstwie, paserstwo i pomaganie w zacieraniu śladów.

Oskarżeni o zabójstwo przyznali się w śledztwie do zarzucanych im czynów. Prokuratura dysponuje też dowodem w postaci broni, z której padły śmiertelne strzały.

Proces toczy się z zachowaniem szczególnych środków ostrożności. Przed rozprawą korytarz sądowy został odgrodzony ławką, za którą zgromadzili się licznie dziennikarze. Oskarżonych pilnują policyjni antyterroryści.

les, pap