Prezes PiS: rząd chce zrobić z Polski kolonię. Nie zgadzamy się na to

Prezes PiS: rząd chce zrobić z Polski kolonię. Nie zgadzamy się na to

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. PAP/Tomasz Gzell) 
Ograniczenie nauczania historii to zabieg postkolonialny, który ma uczynić z Polaków zasób siły roboczej dla Zachodu - ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawiając przed gmachem MEN w proteście przeciwko zmianom dotyczącym lekcji historii w szkołach ponadgimnazjalnych. PiS protestuje pod resortem pod hasłem "Naród bez pamięci nie ma prawa do przyszłości ani do bytu teraźniejszego".
Prezes PiS nawiązał do głodówki w obronie dotychczasowego modelu nauczania historii, którą od 19 marca prowadzi kilku działaczy opozycji z  lat 80-tych w kościele św. Stanisława Kostki w Krakowie. Protestujący domagają się zawieszenia rozporządzenia MEN w sprawie podstawy programowej nauczania, które - ich zdaniem - ograniczy od września 2012 r. naukę historii.

- Głęboko kłaniamy się tym, którzy dla interesu narodowego ryzykują własnym zdrowiem, ale to jest sprawa naprawdę ogromnej wagi, sprawa, która zdecyduje o tym, czy polska edukacja ma służyć budowie silnej wspólnoty narodowej, budowie wiedzy i wychowaniu - ocenił Kaczyński, który wspólnie z innymi politykami PiS i działaczami NSZZ "Solidarność" protestował przed gmachem resortu edukacji.

Zdecydowane "nie" PiS-u

Prezes PiS podkreślił, że polska edukacja ma służyć "temu wszystkiemu, co  jest koniecznie potrzebne po to, by naród mógł iść w górę, mógł awansować wśród innych narodów, nadrabiać historyczne straty, czy też będziemy, może to nie jest właściwe słowo, ale użyję go, będziemy produkować tanią siłę roboczą dla bogatszych od nas, dla tych wszystkich, którzy wyraźnie wymyślili sobie, że nasza część Europy, a  Polska w szczególności, to będzie zasób dla chwiejącego się systemu Europy Zachodniej, z którego czerpie się zyski, tanią siłę roboczą, to, czego samemu się już nie ma". - Otóż my nie chcemy być zasobem, bo cytując premiera Orbana, "nie chcemy być kolonią". A tego rodzaju przedsięwzięcia, jak to, które odnosi się do edukacji, to przedsięwzięcie o postkolonialnym charakterze - rozbijając wspólnotę, czynić ludzi mniej przygotowanymi, mniej zakorzenionymi, głupszymi. Dlatego nasze "nie" jest bardzo, ale to  bardzo zdecydowane, nasze poparcie, dla tych, którzy walczą, jest całkowite - podkreślił prezes PiS.

"Jeżeli wygramy - wszystko będzie inaczej"

- Jeżeli wygramy wybory i przejmiemy władzę, w co głęboko wierzę, jeżeli teraz się nie uda zmienić tych decyzji (w sprawie nowego programu nauczania historii - red.), to z całą pewnością my je  zmienimy. Będzie normalny, pełny i taki sam dla wszystkich uczniów program nauczania historii, języka polskiego, który służyć ma budowaniu wspólnoty, wspólnych pojęć, kodów kulturowych, bo to jest bezwzględnie potrzebne - zapowiedział Kaczyński.

Do protestu przyłączyła się również Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", która wezwała minister edukacji Krystynę Szumilas do  natychmiastowego spotkania się z uczestnikami strajku głodowego. MEN odpowiada, że jest gotowe do podjęcia rozmowy na temat reformy programowej w dogodnym dla protestujących terminie lub do rozmowy ze  wskazanymi przez nich ekspertami. - Zależy mi na rzetelnym wyjaśnieniu nieporozumień, jakie narosły wokół nauczania historii. Proponuję, żeby spotkanie odbyło się w Ministerstwie Edukacji Narodowej w dogodnym dla  Panów terminie. Jestem przekonana, że merytoryczna dyskusja pozwoli rozwiać wszelkie wątpliwości - zaznaczyła Szumilas w liście przekazanym protestującym we wtorek przez małopolskiego kuratora oświaty.

PAP, arb