- Słowa pana Macierewicza nie zostały potwierdzone dowodowo w najmniejszym stopniu, prokuratura przesłuchała 120 świadków, sprawdzając, czy ktoś przeżył katastrofę - mówił "Gazecie Wyborczej" mec. Rafał Rogalski, były pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego.
9 kwietnia Antoni Macierewicz wystąpił w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach, gdzie mówił, że "po trzech latach badań może powiedzieć, że są dowody świadczące, że trzy osoby przeżyły katastrofę". Macierewicz dziwił się, że rząd nie zainteresował się losem tych trzech osób i tym, kiedy i dlaczego umarły. Dodał, że fakt iż nie wszyscy zginęli w momencie uderzenia Tu-154M w ziemię potwierdzają "trzy niezależne źródła".
- Jeżeli Macierewicz dysponuje dowodami na poparcie swojej tezy, powinien je ujawnić oraz wskazać, gdzie teraz przebywają pasażerowie, którzy przeżyli katastrofę. Jak wiemy, do tej pory tego nie uczynił - powiedział Rogalski.
Rogalski zaznaczył, że w aktach śledztwa jest ok. 120 protokołów przesłuchań świadków. - W przeważającej większości to osoby będące bezpośrednio na miejscu zdarzenia. Byli to zarówno obywatele Polski, jak i Rosji, osoby pełniące bardzo różne funkcje, w tym przedstawiciele służb medycznych. Żaden ze świadków nie zeznał, że widział choćby jedną osobę, która dawała oznaki przeżyciowe dające asumpt do podjęcia stosownych procedur medycznych, w tym reanimacyjnych - podkreślił Rogalski. - Co bardzo ważne, wszystkie ofiary lub ich szczątki zostały znalezione na miejscu katastrofy. Nadto z medycznego punktu widzenia bardzo poważne obrażenia doznane przez wszystkie ofiary katastrofy nie dawały najmniejszej szansy na przeżycie tego tragicznego zdarzenia - dodał.
ja, "Gazeta Wyborcza"
- Jeżeli Macierewicz dysponuje dowodami na poparcie swojej tezy, powinien je ujawnić oraz wskazać, gdzie teraz przebywają pasażerowie, którzy przeżyli katastrofę. Jak wiemy, do tej pory tego nie uczynił - powiedział Rogalski.
Rogalski zaznaczył, że w aktach śledztwa jest ok. 120 protokołów przesłuchań świadków. - W przeważającej większości to osoby będące bezpośrednio na miejscu zdarzenia. Byli to zarówno obywatele Polski, jak i Rosji, osoby pełniące bardzo różne funkcje, w tym przedstawiciele służb medycznych. Żaden ze świadków nie zeznał, że widział choćby jedną osobę, która dawała oznaki przeżyciowe dające asumpt do podjęcia stosownych procedur medycznych, w tym reanimacyjnych - podkreślił Rogalski. - Co bardzo ważne, wszystkie ofiary lub ich szczątki zostały znalezione na miejscu katastrofy. Nadto z medycznego punktu widzenia bardzo poważne obrażenia doznane przez wszystkie ofiary katastrofy nie dawały najmniejszej szansy na przeżycie tego tragicznego zdarzenia - dodał.
ja, "Gazeta Wyborcza"