Migalski: Kaczyński boi się wcześniejszych wyborów

Migalski: Kaczyński boi się wcześniejszych wyborów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. materiały prasowe) 
- Jarosław Kaczyński bał się, że budżet nie zostanie uchwalony, co otworzy drogę do wcześniejszych wyborów, których Kaczyński dzisiaj nie chce. W ten sposób uniknął problemu, bo sondaże dają zwycięstwo PiS-owi, ale i tak powstałaby koalicja Donalda Tuska i Leszka Millera – mówi w rozmowie z "Wprost” Marek Migalski, były polityk PiS, obecnie eurodeputowany PJN.
Michał Olech: Nieobecność posłów PiS na głosowaniach w Sejmie to błąd?

Marek Migalski: Nie oceniam tego w kategoriach moralnych. W Polsce jest mnóstwo etyków i moralistów, którzy chętnie to skomentują. Natomiast w kategoriach politycznych to błąd. Wiem, jak będzie to przedstawiane we wszystkich wieczornych dziennikach informacyjnych: jako ucieczkę z pola walki i niezrozumiałą nieobecność w czasie pracy. Sejm jest przecież miejscem, w którym powinno się dyskutować, spierać, przedstawiać swoje racje i atakować rząd. Absencja w czasie głosowań jest dla wyborców niezrozumiała.

Jarosław Kaczyński nie zdawał sobie z tego sprawy?

Tak naprawdę PiS bało się tego, że może wygrać głosowanie budżetowe. Jarosław Kaczyński bał się, że budżet nie zostanie uchwalony, co otworzy drogę do wcześniejszych wyborów, których Kaczyński dzisiaj nie chce. W ten sposób uniknął problemu, bo sondaże dają zwycięstwo PiS-owi, ale i tak powstałaby koalicja Donalda Tuska i Leszka Millera.

W najnowszym CBOS trochę zaskakująco Platforma stosunkiem 25:23 proc. przegania PiS. Trend spadkowy został zatrzymany?


Nie wierzę w ten sondaż. Nie tylko dlatego, że PJN nie ma 3 procent, jak ostatnio w Millward Brown dla TVN. To badanie jest wbrew wszystkim tendencjom, która od miesięcy jest jasna: prowadzi PiS, na drugim miejscu Platforma, a dystans między PO a PiS co najmniej się utrzymuje, jeśli nie zwiększa. To oznacza, że sondaż, który mówi coś dokładnie innego, niż dwadzieścia innych, musi być roboczą wpadką.

Kto wygrałby wybory, gdyby doszło do skrócenia kadencji Sejmu?

Nastroje są jednoznaczne. Wybory wygrałoby Prawo i Sprawiedliwość.

" Rzeczpospolita” napisała, że ugrupowanie Jarosława Gowina wystawi własną listę w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przyłączy się pan do formacji krakowskiego konserwatysty?


Mogę potwierdzić, że wybory do europarlamentu odbędą się w maju przyszłego roku.

Ale będzie pan kandydować? To zdaje się dla pana jedyna szansa na przedłużenie mandatu.


Jeśli tylko będzie szansa na to, żeby odnowić mandat i robić w Parlamencie Europejskim to, co robię w tej chwili – a systematycznie informuję o tym na Twitterze i stronie internetowej – to podejmę decyzję, żeby zostać w europarlamencie na kolejne 5 lat. Natomiast za wcześnie mówić dzisiaj o konsolidacji prawicy. PJN w jakiejś formule weźmie udział w tych wyborach. Szkoda byłoby Pawła Kowala jako świetnego europosła i mam nadzieję, że szkoda byłoby także Marka Migalskiego.

Gowin ma szansę zbudować coś nowego, między PO a PiS? W dalszym ciągu spór polityczny napędza te partie, zapewniając dominację ich liderów.

Teraz panuje moment zmęczenia i zirytowania Platformą, PiS-em, oraz ich wzajemną walką. Gowin ma wszystkie przymioty intelektualne i charakterologiczne do budowy nowej formacji konserwatywno-liberalnej, która mogłaby uporządkować polską scenę polityczną i przywrócić sens polskiej polityce. Nie wiem, czy się na to zdecyduje. W każdym razie trzymam za niego kciuki.

Dziękuję za rozmowę