Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, podczas konferencji prasowej w Świnoujściu mówił o budowie gazoportu w tym mieście.
– To moment satysfakcji dla mnie. Przed przeszło siedmiu laty środowisko, które było wtedy przy władzy, miało właściwe rozeznanie w sytuacji geopolitycznej – zaczął Kaczyński. – To wtedy podjęło decyzję o dywersyfikacji dostaw gazu do Polski, którego elementem była budowa gazoportu w Świnoujściu – dodał.
Zdaniem Kaczyńskiego inwestycja, jaką jest gazoport, została zaniedbana. Zauważył, że „kłopoty były trwałym elementem tego przedsięwzięcia”. – Ta inwestycja nie była traktowana tak, jak powinna być traktowana. Ten naiwny obraz świata, który towarzyszył przez cały czas różnego rodzaju decyzjom z wymiaru bezpieczeństwa kraju, tutaj trwał – stwierdził.
Lider PiS przypomniał, że budowa miała się zakończyć w 2011 r. Tymczasem „przesuwano terminy, zmieniano dyrektorów, dochodziło do upadku przedsiębiorstw, były groźby strajków”.
– To nie jest czas, żeby narzekać, ale dzisiaj wiemy, że przeświadczenie, że świat w którym żyjemy jest bezpieczny, jest naiwne – kontynuował. – Mój brat nie był naiwnym politykiem. Dzisiaj jego słowa: "Najpierw Gruzja, potem Ukraina" są nieustannie powtarzane – powiedział i zaznaczył, że inwestycja musi zostać szybko zakończona, aby Polska nie podlegała naciskowi gazowemu. – Powtarzam, to musi się skończyć. Mamy obowiązek to powiedzieć: ta inwestycja powinna być bardzo szybko skończona. Nie może być tak, że termin już przesuwany, nie zostanie dotrzymany – podsumował.
kl, TVN 24
Zdaniem Kaczyńskiego inwestycja, jaką jest gazoport, została zaniedbana. Zauważył, że „kłopoty były trwałym elementem tego przedsięwzięcia”. – Ta inwestycja nie była traktowana tak, jak powinna być traktowana. Ten naiwny obraz świata, który towarzyszył przez cały czas różnego rodzaju decyzjom z wymiaru bezpieczeństwa kraju, tutaj trwał – stwierdził.
Lider PiS przypomniał, że budowa miała się zakończyć w 2011 r. Tymczasem „przesuwano terminy, zmieniano dyrektorów, dochodziło do upadku przedsiębiorstw, były groźby strajków”.
– To nie jest czas, żeby narzekać, ale dzisiaj wiemy, że przeświadczenie, że świat w którym żyjemy jest bezpieczny, jest naiwne – kontynuował. – Mój brat nie był naiwnym politykiem. Dzisiaj jego słowa: "Najpierw Gruzja, potem Ukraina" są nieustannie powtarzane – powiedział i zaznaczył, że inwestycja musi zostać szybko zakończona, aby Polska nie podlegała naciskowi gazowemu. – Powtarzam, to musi się skończyć. Mamy obowiązek to powiedzieć: ta inwestycja powinna być bardzo szybko skończona. Nie może być tak, że termin już przesuwany, nie zostanie dotrzymany – podsumował.
kl, TVN 24