Swoje oskarżenie "Baranina" wniósł za pośrednictwem swego adwokata, poinformowała austriacka agencja APA, powołując się na materiał, który ma się ukazać w piątek w dzienniku "Der Standard".
Barański zarzucił policjantom, w napisanej odręcznie skardze, że w zamian za pomoc w uzyskaniu obywatelstwa austriackiego wzięli od niego w 1997 roku dwa razy po 500 tysięcy szylingów (łącznie ponad 70 tysięcy euro) i jeszcze 200 tysięcy szylingów za zatarcie śladów po karze finansowej, nałożonej na "Baraninę" w Niemczech.
Opisał też, jak przyznał się do prowadzenia samochodu uczestniczącego w wypadku, podczas gdy w rzeczywistości za kierownicą siedział pijany funkcjonariusz specjalnej grupy policyjnej do zwalczania przestępczości zorganizowanej.
Zarzuty Barańskiego dotyczą pięciu funkcjonariuszy austriackiego Federalnego Urzędu Kryminalnego i jednego byłego funkcjonariusza, usuniętego z policji za nadużywanie władzy.
Na początku procesu "Baraniny" oskarżyciel Walter Geyer wiele mówił o powiązaniach Jeremiasza Barańskiego z austriacką grupą policyjną EDOK. Baranina był od lat 1990. tajnym współpracownikiem EDOK (później rozwiązanej) i - jak powiedział Geyer - inkasował honoraria nawet wtedy, gdy w Niemczech skazano go za przemyt papierosów na dwa lata więzienia w zawieszeniu i wysoką grzywnę, a w Polsce prowadzono śledztwo w związku z podejrzeniem o przemyt alkoholu. "Niektórzy funkcjonariusze policji działali w interesie jego organizacji" - powiedział Geyer.
Według prokuratora, funkcjonariusze z EDOK świadczyli Barańskiemu "znaczne usługi" - nie musiał martwić się o zezwolenie na pobyt w Austrii. "Jeden z funkcjonariuszy EDOK osobiście złożył w jego imieniu wniosek o przyznanie obywatelstwa austriackiego" - powiedział prokurator. Barański uzyskał obywatelstwo austriackie w 1998 roku.
Kiedy, w związku z zabójstwem Dębskiego, nastąpić miało zatrzymanie Barańskiego, EDOK usiłowała objąć go programem ochrony świadków FBI i wyekspediować z Austrii - podkreślił prokurator. Trzej funkcjonariusze zostali za to prawomocnie skazani. Nawet w areszcie śledczym Barański był na bieżąco informowany o wynikach prowadzonego przeciw niemu śledztwa. Umożliwiał to oficer EDOK, który regularnie spotykał się z obrońcą "Baraniny".
Obrońca "Baraniny" Karl Bernhauser powiedział w końcu marca, że, "pan B. stał się problemem. Chciano załatwić EDOK. A EDOK można załatwić tylko w ten sposób, że powie się, iż B. jest supergangsterem".
Jeden z byłych funkcjonariuszy EDOK zapewniał wtedy w sądzie, że "Baranina" świetnie współpracował z tą grupą i że efektem tej współpracy było wiele spektakularnych sukcesów policji. Dlatego też życie Barańskiego było w niebezpieczeństwie. "Proszę mi wybaczyć, że wyrażę to tak obcesowo, ale dziwię się, że pan jeszcze żyje" - powiedział ów funkcjonariusz do oskarżonego na sali sądowej.
em, pap