Błochowiak przeprasza za "skarpetki"

Błochowiak przeprasza za "skarpetki"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przepraszam, nie mam "żadnych uprzedzeń w stosunku do homoseksualistów" - oświadczyła członkini sejmowej komisji śledczej Anita Błochowiak (SLD).
Jak tłumaczy w oświadczeniu swe niefortunne zachowanie Błochowiak, pod koniec przesłuchania Adam Michnik odpowiedział na jedno z jej pytań "w tonie wyjątkowo żartobliwym". Stało się to przyczyną "wymiany kilku luźnych zdań" pomiędzy świadkiem a posłanką, co jak ostatecznie uznała - nie powinno mieć miejsca".

"W trakcie tych wypowiedzi użyłam niefortunnych słów w nawiązaniu do licznych dowcipów na temat +czerwonych skarpetek+" - przyznała posłanka. "Pragnę przeprosić za tak niefortunną wypowiedź" - napisała. Zapewniła jednocześnie, że nie ma "żadnych uprzedzeń w stosunku do homoseksualistów".

Niefortunne zdanie wyrwało się Błochowiak, gdy podczas środowego przesłuchania zapytała Adama Michnika o szczegóły dotyczące jego rozmowy z Lwem Rywinem, m.in. kiedy włączono magnetofony w gabinecie Michnika i kiedy zamówiono poczęstunek.

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" żachnął się, twierdząc, że wiele tych szczegółów było - z jego punktu widzenia nieistotnych. "Zapewnić mogę, że jutro pani nie będzie pamiętała, jaką pani dzisiaj piła wodę mineralną, bo to dla pani nie jest istotne" - powiedział. "Ale, gdyby dzisiaj przy tej wodzie mineralnej Lew Rywin poprosił mnie o 17 milionów dolarów - na pewno bym pamiętała" - odparła posłanka. "I pamiętałaby pani, w jakich Lew Rywin był skarpetkach?" - ripostował Michnik.

"Nie wiedziałam, że tak się tam panowie poznawaliście" - brzmiała odpowiedź posłanki. "Pani poseł, to już było naprawdę poniżej pasa" - skomentował Michnik. "No, bo skarpetki..." - broniła się Błochowiak. "Kolorowe skarpetki były symbolem walki ze stalinizmem. Wszyscy bikiniarze chodzili w kolorowych skarpetkach"- odrzekł Michnik. "Mówi się, że pedały też" - dorzuciła od siebie posłanka.

Jej wypowiedź wywołała śmiech na sali, co przyjęła z wyraźnym zadowoleniem, i reakcję Michnika: "Pani poseł, ja protestuję, to jest tak politycznie niepoprawne (...), że pani w taki (...) sposób nazywa pewną grupę mniejszości seksualnej" (niektórych fragmentów wypowiedzi nie dało się usłyszeć, gdyż mikrofon Michnika był w tym momencie wyłączony).

Błochowiak próbowała się wytłumaczyć z tej wypowiedzi. "Przepraszam, nie powinnam, ale to już było żartobliwe..." - oznajmiła. Wymianę zdań przerwał Nałęcz, proponując, by zakończyć już przesłuchanie i przerwać je do piątku.

em, pap