– Żadna z tez zawartych w tym piśmie nie może dziwić. Ma tylko charakter formalny, bądź czyni zadość pewnym wymogom prawa, które określają reguły udziału prokuratora generalnego przed TK – wyjaśnił Ziobro. Przypomniał, że wcześniej już informował m.in. media o tym, "co dzieje się, gdy Trybunał Konstytucyjny nie przestrzega prawa". Jego pismo spotkało się jednak z ostrymi komentarzami opozycji.
– Kiedy Trybunał Konstytucyjny nie stosuje się do obowiązującego w Polsce prawa, kiedy łamie konstytucje i jego orzeczenia nie mają mocy prawnej, Prokurator Generalny nie może uczestniczyć w tych działaniach, bo to by je legitymizowało – zaznaczył.Dodał, że pismo wysłał, ponieważ chciał "postąpić rzetelnie".
Skąd takie larum?
– Nie wiem, co takiego dziś wydarzyło się, że dziś to pismo i te argumenty, jakie w nim podniosłem, znane już od dawna i konsekwentnie powtarzane, stały się podstawą do takiego larum i stawiania sprawy na ostrzu noża – stwierdził minister. – Wyraźnie było to zapotrzebowanie polityczne, partyjne, na szukanie pretekstów, by zaostrzać konflikt wokół TK i reagować w ten sposób na wyciągniętą konsekwentnie przez rząd pani premier Beaty Szydło rękę do szukania porozumienia, do dyskusji – zaznaczył. Wyraził też opinię, że prezes Rzepliński to bardziej polityk niż sędzia.
Co znalazło się w liście od Ziobry?
Prezes TK prof. Andrzej Rzepliński poinformował przed rozpoczęciem dzisiejszego posiedzenia Trybunału, że otrzymał list od prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. - Generalnie stanowi to pismo instrukcję obsługi spraw przez Trybunał Konstytucyjny. Niepodporządkowanie się postanowieniom tej instrukcji grozi konsekwencjami prawnymi dla sędziów TK - powiedział prezes Trybunału.
"Jakiekolwiek próby działania TK poza konstytucyjnym i ustawowym reżimem nie zyskają legitymizacji w postaci jakiegokolwiek uczestnictwa w nich Prokuratora Generalnego. Mogą jedynie stać się przedmiotem podjętej przez niego kontroli przestrzegania prawa" napisał Ziobro.
TVP Info, Wprost.pl