Prezydent: nie ma powodów do niepokoju

Prezydent: nie ma powodów do niepokoju

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński ocenił na konferencji prasowej w Szczecinie, że "nie ma powodów do niepokoju społecznego" w Polsce, a on sam nie widzi żadnego innego rządu zdolnego do działania niż ten, który obecnie funkcjonuje.
L.Kaczyński był gościem pierwszego dnia obrad XX Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" w Szczecinie.

Prezydent odnosząc się do sprawy nagrań z tajnych rozmów ministra Adama Lipińskiego z posłanką Samoobrony Renatą Beger o jej przejściu do PiS ocenił, że doszło do "wielkiego semantycznego nadużycia". Dodał, że "być może w przyszłym tygodniu włączy się w sprawę rozwiązania obecnej sytuacji".

W ocenie prezydenta, sytuacja w kraju jest dobra, tymczasem media przeważnie przedstawiają ją w ponurych barwach. "To groźne dla demokracji" - podkreślił. Jak mówił, prawda jest taka, że mijający rok "był dla Polski dobry, wręcz najlepszy od 1989 roku".

"Obywatele muszą być dobrze poinformowani o tym, co się dzieje naprawdę, a nie o tym, co dzieje się w głowach i sercach ludzi, którzy się z nimi bezpośrednio kontaktują" - zaznaczył. "Każde przekazywanie nieprecyzyjnej wiedzy, nie mówiąc o fałszywej, fałszuje obraz rzeczywisty, więc jest mylnym informowaniem obywateli. Jeśli ktoś jest mylnie informowany, podejmuje mylne decyzje. Inaczej mówiąc to jest zbrodnia wobec demokracji" - powiedział.

To, że opozycja zażądała dymisji premiera nie dziwi prezydenta. Jego zdaniem, zdarza się to często. "Natomiast ja się boję, że w Polsce doszło do pewnej próby semantycznego nadużycia - rzeczy, która w ustabilizowanej demokracji zdarzać się nie powinna" - powiedział.

"Rzecz, która w polskiej demokracji była sprawą wręcz rutynową (...) została zmieniona w zarzut, z którym nie ma nic wspólnego" - podkreślił. Jak dodał, chodzi o wysuwany przez opozycję zarzut korupcji politycznej, której dopuścić miał się PiS.

Prezydent zapowiedział, że jeśli będzie taka potrzeba, w przyszłym tygodniu włączy się w rozwiązywanie obecnej politycznej sytuacji. Zwłokę tę tłumaczył napiętym harmonogramem swoich zajęć w najbliższych dwóch dniach. W piątek przyjeżdża z wizytą do Polski prezydent Litwy Valdas Adamkus, a w sobotę L.Kaczyński wyjeżdża do Lwowa, na obchody 750-lecia miasta i tam ma m.in. spotkać się z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką.

Prezydent nie widzi także w Polsce zagrożenia dla demokracji. Retorycznie pytał dziennikarzy: "Na czym polega zagrożenie demokracji w kraju, w którym rządzący są bezlitośnie atakowani i to często w sprawach, na które nie mają nawet najmniejszego wpływu?".

Jako przykład podał tzw. sprawę Huberta H. - bezdomnego, oskarżonego o znieważenie prezydenta, którą - jak mówił - zajmowały się media, a on "nie miał najmniejszego pojęcia, że sprawa się toczy".

Prezydent ocenił, że choć jest pełna wolność atakowania władzy w naszym kraju, istnieją też pewne immunitety, które media przyjmują same, a dotyczą one takich instytucji jak np. NBP.

Według L.Kaczyńskiego, mamy do czynienia z próbą odwrócenia procesu zmian w Polsce. "Rozumiem, że są w Polsce wpływowe media, które są głęboko zainteresowane tym, aby procesy, które się w tej chwili odbywają w Polsce - jak powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego, likwidacja Wojskowych Służb Informacyjnych, jak jeszcze inne zdarzenia, które wkrótce pewnie będą miały miejsce, żeby to się nie zdarzyło, albo odwróciło" - powiedział.

Pytany o zarzuty opozycji, która uznała za przejaw korupcji politycznej ujawnione rozmowy ministra Lipińskiego z Renatą Beger o jej przejściu do PiS w zamian za stanowisko w resorcie rolnictwa, prezydent powiedział: "tego rodzaju zarzuty w sensie prawno-karnym są zarzutami całkowicie absurdalnymi".

Odwołał się do poczucia odpowiedzialności za słowa, mówiąc, że słowa, które zostały ostatnio użyte do skomentowania tej sprawy, "są niezmiernie wręcz mocne". Prezydent wyraził nadzieję, że w Polsce nastąpi to, co jest niezwykle potrzebne, czyli stabilizacja.

"Proszę pamiętać, że Polska ma swoich przeciwników. Nie chciałbym używać słowa wróg, ale ma swoich przeciwników. Są tacy, którzy chcieliby, żeby rola naszego kraju w Europie, w Unii Europejskiej w szczególności, czy w NATO nie była rolą podmiotową" - mówił. Jak dodał, "dla nich robienie burz w szklance wody to woda na młyn".

Prezydent - jak się wyraził - liczy, że "dożyje takiej demokracji", w której posłowie nie będą zmieniać swoich klubów np. w zamian z obietnicę objęcia "jakiegoś stanowiska". Podkreślił jednak, że tego rodzaju praktyki są nadal często spotykane, nawet w demokracjach, które trwają dłużej niż demokracja polska po 1989 r.

pap, ss, ab