Znany pisarz ostro o fajerwerkach w sylwestra. „Zwyrodnialcy, mam prawo do ciszy!”

Znany pisarz ostro o fajerwerkach w sylwestra. „Zwyrodnialcy, mam prawo do ciszy!”

Fajerwerki, zdj. ilustracyjne
Fajerwerki, zdj. ilustracyjne Źródło: Pexels / Designecologist
Co roku piszę na ten temat coraz ostrzejszy felieton, który oczywiście nic nie daje, bo przecież petardy to gigantyczne zyski i nie ma co liczyć, że widok martwych ptaków skłoni sprzedawców i producentów do zrezygnowania z tego dochodowego produktu. Mam gdzieś pourywane ręce i poparzenia tych, którzy uprawiają ten proceder, nie żal mi ich! Żal mi tylko tych ofiar, które nie są niczemu winne poza tym, że miały nieszczęście znaleźć się w pobliżu.

Pierwsze wybuchy. Jak co roku, nic się nie da zrobić, aby petardy zostały zakazane. Znowu pourywamy sobie ręce, potracimy oczy, poparzymy się, pozabijamy ptaki, przyczynimy się do pożarów i innych nieszczęść. W instrukcji obsługi materiałów pirotechnicznych, do których należą petardy czytamy, że osoba je odpalająca musi być trzeźwa. Wymóg ten w sylwestrową noc jest oczywiście zbywany wzruszeniem ramiom. Ha, ha, ha, trzeźwy!

Źródło: Wprost