Maciej Stuhr: Tata jest bardzo schorowany. Jest zupełnie innym człowiekiem niż ten, którego wszyscy znamy

Maciej Stuhr: Tata jest bardzo schorowany. Jest zupełnie innym człowiekiem niż ten, którego wszyscy znamy

Maciej Stuhr w serialu „Belfer”
Maciej Stuhr w serialu „Belfer” Źródło:Bartosz Fatek
Układam sobie z rodzicami nowy rozdział, oni, krótko mówiąc, stają się staruszkami i wymagają coraz więcej opieki, zwłaszcza tata, który jest bardzo schorowany i jest już zupełnie innym człowiekiem niż ten, którego wszyscy znamy, więc to jest wyzwanie, żeby zmienić też swoje przyzwyczajenia, czasami nastawienie, oczekiwania, nie są to łatwe sprawy… Czasem czuję jakiś rodzaj bezradności, bo starość bywa okrutna. Ale co zrobić? Nie mam nic wesołego do powiedzenia, ta lekcja wciąż trwa – mówi Maciej Stuhr.

Katarzyna Burzyńska-Sychowicz: Zacznę pierwszym zdaniem padającym w 3. sezonie serialu „Belfer”. Czym jest dom?

Maciej Stuhr: Słysząc dom, od razu mamy skojarzenia rodzinne. Dom to miejsce, którego zapach, wygląd i stan ma niebagatelne znaczenie. Każdy dom ma też swój czas; zawsze jak pojawiamy się w miejscu znanym z dzieciństwa, mamy jakieś określone emocje z nim związane. Z czasem i z tym miejscem. To są często niezwykle sytuacje. Dom to oczywiście też ludzie, rodzina, najbliżsi, którzy go tworzyli lub dalej tworzą.

Mój bohater w 3. sezonie „Belfra’” jak zbity pies wraca w swoje kąty, zakłada stary t-shirt i oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie wpadł po uszy w tarapaty, ale wreszcie też poznajemy jego historię, wreszcie wiemy, skąd się wziął, poznajemy jego ojca – mój bohater jest skazany na odnowienie i ułożenie sobie z nim relacji raz jeszcze, co w jego – i w moim wieku – jest wyzwaniem.

W jakim domu pan dorastał, a jaki dom tworzy pan dzisiaj ze swoją rodziną?

Mój dom dość mocno różni się od tego, który pamiętam z dzieciństwa, chociażby z tego powodu, że tworzę rodzinę patchworkową: mam dzieci w różnym wieku z dwóch związków – podobnie jak moja żona. To są układy, które trzeba sobie „podocierać”, relacje, które nie zawsze są proste, są wymagające.

Przez to, że lubimy gości i jesteśmy bardzo społeczni, nasz dom ma bardzo otwartą strukturę, zawsze jest pełen ludzi, dzieci i zwierząt. Z drugiej strony wykonuję ten sam zawód, co mój ojciec…

Ale nie jest pan marynarzem, jak on w pana wieku?

Tata zdecydowanie nim był. Mieszkaliśmy w Krakowie, a wtedy w Krakowie prawie nic się nie kręciło, głównie w Łodzi i Warszawie, także stałym elementem krajobrazu był pan taksówkarz, który po spektaklu zabierał tatę i ruszali w drogę na plan filmowy.

Cały wywiad dostępny jest w 36/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.