Zagrała Gitę w głośnej „Infamii”, dziś przyznaje: Presja, by jedna osoba miała być „głosem pokolenia” jest okropna

Zagrała Gitę w głośnej „Infamii”, dziś przyznaje: Presja, by jedna osoba miała być „głosem pokolenia” jest okropna

Zofia Jastrzębska, serialowa Gita z „Infamii”
Zofia Jastrzębska, serialowa Gita z „Infamii” Źródło:Netflix / Piotr Litwic
– Jedni oczekują, żebym była głosem pokolenia. Inni, żebym była celebrytką. Mam wyglądać tak, albo inaczej. A Gita mi pokazała, że to wszystko jest nieistotne, dopóki ja nie znajdę swojej drogi. Jestem osobnym bytem, sama o sobie decyduję – mówi „Wprost” Zofia Jastrzębska, odtwórczyni głównej roli w serialu Netflix „Infamia”.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: To prawda, że rolę Gity miała grać Romka?

Zofia Jastrzębska: Na etapie przygotowań produkcja robiła wszystko, by zaangażować jak najwięcej aktorów i aktorek romskich. Był więc też plan, że rolę Gity mogłaby zagrać Romka.

Ale plan się nie powiódł.

Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że scenariusz obfituje w sceny, wątki, których zagranie mogłoby być trudne dla Romki. Chodzi chociażby o scenę golenia głowy, czy sceny intymne. Jednocześnie to bardzo wymagająca aktorsko rola, wielowymiarowa i ekipa przygotowująca produkcję doszła do wniosku, że niezbędna będzie osoba, która ma już aktorski warsztat. Bardzo się ucieszyłam, kiedy okazało się, że tą osobą mogę być ja.

Ale jest coś, co w tym kontekście chcę podkreślić. „Infamia” nie jest serialem dokumentalnym.

Zadaniem aktora lub aktorki jest wiarygodnie zbudować i odegrać napisaną w scenariuszu fikcyjną postać, a nie nią być.

By móc wcielić się w konkretną rolę potrzeba warsztatu, empatii, emocji, czy warunków fizycznych.

Ale dlaczego ta rola była dla pani tak ważna, co przykuło pani uwagę w scenariuszu na tyle, że postanowiła pani walczyć o Gitę?

Na pewno uderzyła mnie jej siła i charyzma, bo Gita jest osobowością, która idzie ze swoimi marzeniami jak taran. Chciałam się tym inspirować. W aktorstwie widzę całą paletę możliwości, ale jedną z nich jest ta, że aktor może czerpać ze swojej postaci i dawać coś widzowi. To się sprawdza. Dostaję mnóstwo wiadomości od ludzi, którzy piszą, że wchodzą w buty Gity i przeżywają z nią te emocje.

Zofia Jastrzębska

To wiadomości od Romów?

Też. Od różnych ludzi słyszę, że dzięki Gicie mają odwagę zawalczyć o siebie, ale również próbować szukać z bliskimi kontaktu, bo rodzina jest wielką wartością.

Ale jeśli pyta mnie pani o to, co sprawiło, że marzyłam o tej roli, to wpływ miała także świadomość, że grając Gitę, będę musiała przełamać bariery wokalne. Nie chcę wygody w tym zawodzie, szukam powodów do artystycznej walki z samą sobą, własnymi słabościami.

A trzeci powód to temat, który w mojej opinii jest niezwykle ważny, czyli wciąż funkcjonujące ocenianie drugiego człowieka przez pryzmat tego, jak wygląda, skąd pochodzi. Walczyłam o możliwość zagrania tej postaci ze względu na wartość, którą ze sobą niesie.

Czyli?

Że mówi nam wprost: jestem człowiekiem i to jest nadrzędna wartość, a nie to skąd pochodzę.

Cały wywiad dostępny jest w 40/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.