Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost": Jak często twórcy, ludzie kina mogą sobie pozwolić na kino artystyczne? Pytam o takie zupełnie merkantylne sprawy.
Marieta Żukowska: Myślę, że próbują to robić wyłącznie odważni reżyserzy, którzy wierzą w kino, wierzą w widza. Oczywiście odbiorcą takiego filmu jest widz kin studyjnych, ale może widzowie potrzebują właśnie teraz takich wyzwań.
My zdecydowaliśmy się zrobić „Próbę Łuku" z potrzeby serca, z potrzeby opowiedzenia czegoś bardzo szczerego, prostego, intymnego i wierzyliśmy, że ta opowieść może trafić do serc widzów, wszystkich. Trochę na przekór tej prostej, krótkiej, szybkiej narracji, którą jesteśmy teraz wszyscy bombardowani.
I widzowie to rozumieją?
Nie zgadzam się ze zdaniem, że widz czegoś nie zrozumie, bo wierzę że w filmie najważniejsze jest odczuwanie. Jeżeli my–filmowcy nie będziemy robić, nawet od czasu do czasu kina, które będzie zachęcało do myślenia, uruchamiało emocje, nawet te niewygodne, to przyzwyczaimy widza do „średniości".
A „średniość" w moim odczuciu zabija.
Moim zdaniem im sztuka jest bardziej niekonformistyczna, tym bardziej porusza ludzi, pcha do tego, by i oni żyli odważniej, na swoich zasadach. Rozwijali się.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.